wtorek, 28 sierpnia 2012

Rozdział X

   Pięć godzin snu to zdecydowanie za mało jak dla Miki. Ona oczywiście spałaby dłużej, gdyby nie Laura, która krążyła po pokoju i co chwila krzyczała w jej stronę, żeby w końcu wstała.
-Pali się czy co? - powiedziała zaspana podnosząc głowę i obserwując przyjaciółkę, która siedziała na podłodze w garderobie i co chwilę zmieniała buty.
-Zayn dzwonił, że Harry przyjedzie po nas za godzinę.
-Za godzinę?! - Mika wyskoczyła z łóżka jak poparzona, od razu znalazła energię, żeby wstać. - Czy ci ludzie powariowali?! - krzyczała już ze swojego pokoju, w którym znalazła się w zaskakującym tempie.
Od razu zamknęła się w łazience, w celu odbycia porannej toalety, ale już po dziesięciu minutach siedziała w garderobie i zastanawiała się w co się ubrać - wszystko robiła w ekspresowym tempie. Laura, jako że wstała wcześniej i była już ubrana, krzątała się teraz w kuchni robiąc szybkie śniadanie. Pół godziny przed wyznaczonym czasem przyjazdu Harr'ego siedziały już razem w kuchni i jadły śniadanie. O dziewiątej były już zwarte i gotowe, problem polegał jedynie na tym, że Harr'ego jeszcze nie było, siedziały więc znudzone w salonie. Kwadrans po dziewiątej telefon Laury się odezwał, jednak to Mika pierwsza go dosięgnęła, a widząc na wyświetlaczu imię 'Harry' nie czekała na to co on powie tylko od razu zaczęła na niego krzyczeć.
-Gdzie ty jesteś?! My tu na ciebie czekamy, a ty się spóźniasz? O mały włos, a nie jadłabym przez ciebie śniadania!
-Ale ja dopiero wsiadam do samochodu. - tłumaczył się zaskoczony Harry. - Zayn przecież rozmawiał z Laurą i powiedział jej, że będę o 10.
Mika już nic nie powiedziała, rozłączyła się i powoli odłożyła telefon od ucha. Spojrzała na przyjaciółkę, która powstrzymywała się przed wybuchem śmiechu.
-O ty małpo! Oszukałaś mnie!
-Ja? Ciebie? Nigdy. - zaprzeczała brunetka skręcając się ze śmiechu.
-Mówiłaś, że będzie tu o dziewiątej, a on dopiero wsiada do samochodu.
-To tak zabawnie wyglądało jak wyskoczyłaś z łóżka i pobiegłaś do swojego pokoju, jak wyrzucałaś wszystko z półek w pośpiechu i tak szybko jadłaś śniadanie, pakując wszystko na raz do buzi, a teraz jeszcze... - przerwała, bo wybuchła głośnym śmiechem.
-A teraz zrobiłam z siebie idiotkę przed Harry'm! Jak ja mu w oczy spojrzę... Nie śmiej się, bo to wcale nie było śmieszne!
-Ależ było... - wydusiła z siebie Lori między kolejnymi atakami śmiechu.
-Ciekawe kto się będzie bardziej śmiał jak ja ci wykręcę jakiś numer?
-Już się boję.
-Powinnaś. Zobaczysz wymyślę coś takiego, że...
Nie mogła dokończyć swojej groźby, gdyż właśnie w tym momencie do salonu weszła Łucja, w okularach przeciwsłonecznych i dużą plażową torbą przewieszoną przez ramię oraz zwiewnej sukience w paski, i im niestety przerwała.
-Ja jadę z Liam'em. Mówiłam wam wczoraj. Wrócę pewnie wieczorem. Nie jesteście małymi dziećmi, więc sobie poradzicie. Cześć. - powiedziała oschle i ruszyła do drzwi wyjściowych.
-Miłej zabawy. - rzuciła za nią Mika, jednak odpowiedział jej tylko trzask zamykanych drzwi.
-'Miłej zabawy'? Życzysz im miłej zabawy?! Ja tu główkuję jak ich rozdzielić, a ty chcesz żeby się razem dobrze bawili?
-Ja też chcę, żeby się rozstali, ale to nie znaczy, że od razu muszę życzyć im kłótni i tym podobnych. Poza tym to był sarkazm.
-Następnym razem mów jak powiesz coś sarkastycznego - brunetka przy słowie 'sarkazm' zrobiła cudzysłów w powietrzu. - bo niestety ja za tobą nie nadąrzam.
Blondynka pokazała przyjaciółce język, a ta oczywiście nie pozostała jej dłużna. Pozostałe czterdzieści minut czekania, które Mika mogła spędzić spokojnie w łóżku, przeznaczyły na 'sprawdzenie co ciekawego w świecie', wiadomości jednak szybko im się znudziły, więc przełączyły na jeden z kanałów muzycznych.
Siedziały tak do równej dziesiątej, właśnie wtedy zadzwonił dzwonek do drzwi, był to nie kto inny jak Harry. Przywitały się z nim całusem w policzek i wsiadły do samochodu - tym razem to Mika siedziała z przodu. Przed nimi było ponad pół godziny jazdy samochodem, czas ten jednak się wydłużył, bo kierowca chciał pokazać im po drodze kilka 'fajnych miejsc' - niekoniecznie na trasie między ich domami. Tak więc na miejsce dojechali sporo po jedenastej.

*          *          *

  -Witamy w naszych skromnych progach. - powiedział Harry otwierając przed dziewczynami drzwi i przepuszczając je przodem do ich domu.
Ich oczom ukazał się piękny hol, po lewej stronie były schody, a po prawej jakieś drzwi. Na końcu korytarza był salon połączony z kuchnią i wielkim oknem na ogród i taras. Gdy tylko Niall usłyszał głosy przy drzwiach wstał z kanapy i przyszedł się przywitać. Najpierw podszedł do Miki.
-Cześć przyjaciółko. - powiedział i objął ją przyjaźnie.
-Cześć. - odpowiedziała trochę zaskoczona blondynka. - To już jesteśmy przyjaciółmi?
-Oczywiście. Polubiłem cię, jak tylko się poznaliśmy, więc nie mogło być inaczej. - odparł i przywitał się z Laurą.
-Cześć Lori. Chcesz? - zapytał kierując w jej stronę paczkę chipsów.
-Nie, za wcześnie na takie smakołyki.
-Na smakołyki nigdy nie jest za wcześnie. - odparł blondyn wkładając kolejnego chipsa do buzi.
-Na pewno nie dla ciebie. - zaśmiał się Harry.
-Dlaczego stoicie tak w drzwiach? - przerwał ich dyskusję Zayn, który akurat schodził po schodach i od razu podszedł i przywitał sie z gośćmi.
-Jakoś nikt nie był tak uprzejmy żeby zaprosić nas dalej. - poskarżyła mu się Lori.
-Gdzie nasze maniery. Zapraszamy. - odpowiedział na skargę Niall z pełną buzią i wykonując zapraszający gest.
Weszli więc do salonu i usiedli razem na kanapie.
-Gdzie twoje maniery Zayn? Nie zaproponujesz gościom nic do picia? - zapytał zgryźliwie Niall cały czas pochłaniając kolejne chipsy.
Zayn pokazał mu język, ale wstał i udał się do kuchni i stamtąd zapytał, na co kto ma ochotę.
-Ja poproszę wodę. - odparła Lori.
-Ja colę, jeśli można. - dołączyła Mika.
-A ja sok. - dodał do listy swoje zamówienie Niall.
-Rączek nie masz? Sam sobie weź. - odpowiedział mu Zayn i wrócił do salonu z piciem dla dziewczyn.
Blondyn wstał z fotela zniesmaczony i szepnął, tak żeby go wszyscy słyszeli:
-To niesprawiedliwie.
Kiedy już wrócił i siedzieli znowu wszyscy razem, atmosfera przestała być tak przyjemna i luźna, albowiem nadszedł czas rozmowy o Łucji i Liam'ie.
-Too... jak wam poszło? - spytał nieśmiało Harry.
-Nawet nie pytaj... - westchnęłam Laura i osunęła się na kanapie.
-Czyli identycznie jak u nas.
-A żebyście widziały wczoraj Zayn'a w akcji! Przemawiał jak polityk.- mówił dumnie Niall.
-Ta, tylko polityk się tak nie drze i nie rozbija nowych misek o ścianę.- Harry rzucił Zayn'owi znaczące spojrzenie.
-O rany, to żeś się dzióbku musiał nieźle wkurzyć.- wyrwało się Mice.
-Dzióbku?!- krzyknęli na raz Zayn, Niall oraz Harry.
Mika zrobiła się cała czerwona, a Lori widząc to chciała uratować przyjaciółkę z opresji.
-Wybaczcie jej, ona tak do wszystkich.- wytłumaczyła i wyszczerzyła się w  uśmiechu - No to u nas nie było tak ostro - zachichotała zmieniając temat.
-Dzióbku, może byś zamówił pizzę? - zapytał ni stąd ni zowąd Niall zwracając się do Zayn'a.
-Co jest z tobą nie tak?!- krzyknął tamten patrząc na niego z grymasem na twarzy.
-Ja tam się zgadzam z dzióbkiem, głodny jestem i sądzę, że dziewczyny pewnie też.- Harry poklepał bruneta po kolanie.
-Jesteście nienormalni. - zaśmiał się z sarkazmem Zayn i poszedł do kuchni zamówić pizzę.
Kiedy Malik składał zmówienie na trzy pizze, jedną dla dziewczyn, jedną dla niego i Harr'ego oraz jedną dla Niall'a, w salonie nadal trwała dyskusja w sprawie Łucji i Liam'a. Zastanawiali się jaki sposób będzie najlepszy, ale też mało inwazyjny. W końcu ich rozmowę przerwało silne uderzenie Zayn'a w blat.
- Skończmy już z tym! Dlaczego my mamy się tym martwić? To ich życie, ich problem. Wróci Danielle to się wszystko rozwiąże, miejmy nadzieję... A teraz koniec. Spędźmy milej to popołudnie i nie zaprzątajmy sobie nimi głowy. Co wy na to?
Czwórka siedząca w salonie wymieniła się spojrzeniami i po chwili niepewnie pokiwali głowami.
- Jak chcesz. - odpowiedział w imieniu wszystkich Niall.
Zayn od razu się rozchmurzył, jakby momentalnie zapomniał o ich wcześniejszej dyskusji i z uśmiechem od ucha do ucha usiadł na kanapie. Siedzieli tak przez dobre pięć minut w ciszy - po zakończeniu tamtej rozmowy jakoś nie umieli znaleźć innego tematu. W końcu Laura przerwała ciszę, nieśmiało pytając:
- W ogóle to gdzie podziewa się Louis? Wczoraj go z wami nie było, dziś też go nie widzę...
- Louis jest z Eleanor na wakacjach. - powiedział Zayn.
- Na facebook'u o tym nie pisały. - powiedziała sama do siebie Mika. - A gdzie, jeśli można wiedzieć?
- Nie wiem czy możemy, bo to miała być tajemnica... - odpowiedział Harry patrząc porozumiewawczo na Zayn'a.
- Im możemy, to nasze przyjaciółki. - przerwał mu Niall posyłając dziewczynom jeden ze swoich uśmiechów. - A przynajmniej moje. - podkreślił.
- Są we Francji, gdzieś na Lazurowym Wybrzeżu. - odparł Zayn jednocześnie śmiejąc się z Niall'a.
- Tak, zakochana para pojachała sobie na wakacje... - westchną Harry zatrzymując wzrok na Laurze. 
- Ooo, Harry nie bądź zazdrosny. Louis niedługo wróci, a wtedy nadrobicie ten stracony czas. - zażartował Niall.
- Przestań! To nie jest zabawne, wręcz irytujące. Larry Stylinson...
- Nie lubisz kiedy się was tak nazywa? - zapytała zaciekawiona Mika.
- Na początku to było zabawne, ale teraz już wcale nie jest śmieszne. To tylko przyjaźń. Louis jest z Eleanor, ja też chciałbym w końcu znaleźć tą jedyną dziewczynę... A te komentarze ze strony niektórych fanek o naszej 'wielkiej miłości' są już denerwujące.
- To pewnie dziwne uczucie, kiedy wiążą cię z twoim najlepszym przyjacielem, każdy gest interpretują jako coś więcej niż zwykłą oznakę przyjaźni, wymyślają różne historie o waszej 'miłości' i chcą żebyście naprawdę byli razem. - mówiła Mika wpatrując się w niewidoczny punkt za oknem.
- Dziwne, denerwujące... ale to też śmieszne co ludzie potrafią wymyślić, jednak nie zmienia faktu, że mogliby z tym skończyć...
W tym momencie ich rozmowę przerwał dźwięk dzwonka.
- To pewnie pizza. - powiedział Zayn i poszedł do drzwi odebrać jedzenie. Po jego powrocie znowu nastąpiła zmiana tematu. Dziewczyny opowiadały trochę o sobie, potem chłopcy opowiadali o ich ostatniej trasie koncertowej i tak spędzili popołudnie - rozmawiając i delektując się pizzą. Śmiali się, żartowali, po prostu dobrze się razem bawili i na pewno trwałoby to dłużej gdyby nie powrót Liam'a.
- Cześć! - przywitał się ze wszystkimi wchodząc do salonu, widok dziewczyn go nie zdziwił, ale trochę zmieszał.
- Już wróciłeś? - zapytał go naturalnie Niall.
 - Tak, już...
- To my już chyba będziemy jechać. - przerwała tą niezręczną chwilę Laura.
- Już chcecie jechać? Może zostaniecie jeszcze trochę, nam to nie przeszkadza. Zostańcie jeszcze. - zaprotestował Niall.
- Nie, my już nie będziemy przeszkadzać.
- Jak chcecie, ale nie ma mowy, żebyście jechały same. Ja z Harry'm was odwieziemy. Prawda Harry? - tu zwrócił się do Styles'a, który cały czas wpatrywał się w Laurę.
- Jasne, odwieziemy was. Przynajmniej będziemy mieć pewność, że dotarłyście bezpiecznie. - odparł tamten wstając z fotela. - Nalegamy. - dodał widząc miny przyjaciółek.
- Skoro tak... - odparła Emila z udawanym niezadowoleniem, ale zaraz szeroko się uśmiechnęła i podeszła do Zayn'a aby się pożegnać. Laura zaraz zrobiła to samo i tak jak przyjaciółka dała mu buziaka w policzek. Liam'owi powiedziały tylko "cześć" i wyszły z domu, a za nimi Niall z Harry'm.
- Jak było nad morzem? - zapytał Zayn Liam'a, który nadal stał w wejściu do salonu.
- Dobrze. Było fajnie.
- To dobrze.
- Cieszysz się z tego? - Zayn odpowiedział kiwnięciem głowy.
- Aha, no dobrze... - odparł zdziwiony Liam. - To, ja idę na górę.
- Spoko. - odpowiedział Zayn włączając telewizję.

*               *               *

- To do zobaczenia jutro? - zapytał Niall, kiedy stali już pod domem dziewczyn.
- A chcielibyście? - odpowiedziała pytaniem na pytanie Mika.
- Bardzo. - zapewnił ją blondyn z szerokim uśmiechem.
- No to, do zobaczenie jutro. - odpowiedziała mu tym samym i pożegnawszy się z nim i Harry'm wysiadły obie z samochodu.
Kiedy stały już pod drzwiami odwróciły się jeszcze, aby pomachać im, po czym weszły do środka, a oni odjechali.
_________________________________________________________________________________

Przepraszamy, że tak późno, ale był brak weny, na końcówkę tego rozdziału. Ale już się pojawiła! ;D Więc zachęcamy do czytania, komentowania, dodawania się do obserwujących oraz do śledzenia naszego konta dotyczącego bloga, na TT:
Prosimy też o oddawanie głosów w ankietach, które pojawią się na górze po prawej stronie ;)
No, ale cały czas prosimy i prosimy, a teraz czas na podziękowania. Więc dziękujemy wszystkim, którzy zaglądają na naszego bloga, komentują, obserwują i wyczekują kolejnych rozdziałów oraz za miłe słowa, które kierujecie do nas - autorek, bardzo nam miło i jeszcze raz dziękujemy! ;D

Następny rozdział pojawi się za jakieś 10 komentarzy, jeżeli szybko się one uzbierają, rozdział pojawi się migiem, ponieważ już mamy połowę <cwaniak> ;P


piątek, 27 lipca 2012

Rozdział IX

   -Wy niczego nie rozumiecie! Ja go naprawdę kocham! - krzyczała Łucja. Już od kilku minut rozmowa, która zaczęła się bardzo spokojnie, przerodziła się w ostrą wymianę zdań między siostrami.
-A ja się pytam co z Filipem?! Przed wyjazdem mówiłaś, że będziesz za nim tęsknić i nie wyobrażasz sobie tych dwóch miesięcy bez niego, a dwa dni po przyjeździe już o tym zapominasz i zaczynasz się spotykać z innym!
-Dodajmy, że tym innym jest Liam Payne. Członek One Direction - jeszcze niedawno tak przez ciebie nienawidzonego zespołu. Co się zmieniło od tamtego czasu? Już nie są gejami w rurkach? - wtrąciła spokojnie Mika.
-Nie są. Wtedy byłam w błędzie, bo ich nie znałam, a teraz już wiem, że się myliłam co do nich. Liam dużo mi opowiadał o tych swoich kolegach i z tych opowieści wydawali się mili, choć dziś zbytnio tego nie okazali.
-A opowiadał ci o swojej dziewczynie? Z którą jest już od dwóch lat!
-Mówił, że ma za sobą długi związek, ale nie wdawał się w szczegóły.
-A ty mówiłaś mu o Filipie? - znowu wtrąciła Emila.
-Coś tam mówiłam, że miałam w Polsce chłopaka, że byliśmy długo i ...
-'Miałam'? 'Byliśmy'? Przecież nie zerwałaś z Filipem.
-Nie, ale zastanawiam się czy tego nie zrobić. Po co ma na mnie czekać, skoro może ułożyć sobie życie z kimś innym. Ja go już nie kocham.
-Czy ty sama siebie słyszysz?! Co ty w ogóle wygadujesz?! Ty i Filip jesteście dla siebie stworzeni. Przecież planowaliście razem przyszłość, ślub, dom, dzieci... A teraz już go nie kochasz?! - Laura znowu wybuchła, nie mogła już tego słuchać, może często tego nie okazywała, ale zależało jej na szczęściu siostry, a intuicja podpowiadała jej, że jeśli zerwie z Filipem dla Liam'a na pewno taka nie będzie.
-Może wtedy tylko wydawało mi się, że go kocham bo nie znałam Liam'a? Nie wiem czy to było prawdziwe uczucie...
-Moim zdaniem uczucie między tobą i Liam'em nie jest prawdzie, jeśli w ogóle jakieś jest... Ale to na pewno nie miłość. - przerwała jej Mika, które też miała już dość tej sytuacji. Nie podobało jej się to, że Łucja nie widzi w niej żadnego problemu. Choć nigdy tego nikomu nie mówiła, to zawsze uważała ją za wzór i po części chciała być taka jak ona - inteligentna i rozważna - jedyne co jej się w niej nie podobało to ta ciągła powaga i surowe podejście do życia.
-Nasze uczucie nie jest prawdziwe?! A co, Ty gówniaro możesz o tym wiedzieć?! - po tych słowach, Emilia aż otworzyła usta ze zdziwienia, lecz nie mogła nic powiedzieć, więc Łucja kontynuowała. - Z resztą wasze zdanie jest dla mnie mało ważne, bo wy nic nie wiecie o miłości, więc dlaczego udzielacie mi jakiś rad? W ogóle możemy zakończyć już tę rozmowę? Jestem trochę zmęczona, a rano umówiłam się z Liam'em, że pojedziemy nad morze, więc mogę iść?- dziewczyny nic nie odpowiadały, stały ze spuszczonymi głowami, bezsilne i rozczarowane przebiegiem rozmowy.
-Cisza oznacza zgodę... No to dobranoc. - zakończyła złośliwie i poszła na górę do swojego pokoju.
-Wiedziałam, że nic z tego nie wyjdzie. - wyszeptała Mika, kiedy Łucja była już poza zasięgiem ich wzroku.
-Boże! Jaka ona jest uparta!
-To chyba u was rodzinne. - Lori spiorunowała tylko Mikę wzrokiem, ale nic nie odpowiedziała.
- I przepraszam, za Łucję... - dodała po chwili. - Ona, ona... - Laura nie mogła odnaleźć słów, które mogłyby usprawiedliwić zachowanie starszej siostry.
- Tak, wiem, ona taka jest, przyzwyczaiłam się i nie mam jej tego AŻ tak za złe - odpowiedziała spokojnie Mika.
     Dziewczyny siedziały razem na kanapie w salonie i myślały co będzie dalej. Mika po kilku minutach siedzenia w ciszy włączyła telewizor i skakała po kanałach, w końcu trafiła na MTV i jakąś powtórkę wywiadu z 1D. Akurat w tym momencie padło pytanie o ich dziewczyny - Liam oczywiście podniósł palec i zaczął opowiadać o Danielle. Do tej pory Laura siedziała opierając łokcie na kolanach i podtrzymując głowę na dłoniach ze wzrokiem wbitym w podłogę, jednak podniosła ją i słuchała co mówi.
-Co my jutro powiemy chłopakom? Że próbowałyśmy, ale niestety się nie udało?
-Może nie będzie tak źle. Ciekawe jak im pójdzie rozmowa? Może też nic im to nie da? Wtedy pomyślimy nad jakimś innym sposobem. Coś wspólnymi siłami wymyślimy. Musimy...

*          *          *
W tym samym czasie w domu One Direction.

   -Jak ty to sobie wyobrażasz? Myślałeś, że Danielle się o tym nie dowie, a jak wróci, to ty tak po prostu zostawisz tamtą i wrócisz do niej? Nie myślałeś, że to może zniszczysz wszystkim życie?! Tobie, jej, Danielle i nam... Co będzie jak dziennikarze się dowiedzą? I tak się dziwię, że was jeszcze nie przyłapali i wasze wspólne zdjęcia nie krążą już po internecie. 
U chłopaków w domu, była bardziej nerwowa atmosfera niż mogłoby się wydawać. Liam siedział na kanapie i słuchał tego co mówił, a raczej wykrzykiwał, Zayn, ale nie miał odwagi patrzeć na niego i spojrzeć mu w oczy, dlatego utkwił wzrok w misce, która stała na stoliku przed nim. Zayn cały czas krążył po pokoju krzycząc i nerwowo gestykulując - stawał co kilka minut i patrzył na Liam'a, ale nie widząc z jego strony żadnej reakcji mówił dalej. Harry z Niall'em stali bardziej z tyłu i wtrącali się w jego monolog stosunkowo rzadko. Zayn znowu stanął - tym razem zatrzymał się trochę dłużej, ale znowu nie usłyszał żadnej odpowiedzi. Porwany emocjami podniósł miskę, w która wpatrywał się jego 'słuchacz' i rozbił o ścianę za kanapą. Liam nawet nie drgnął, przeniósł spokojnie wzrok ze stolika na Zayn'a i patrzył mu prosto w oczy, ale nadal nic nie mówił.
-Patrz na mnie jak do ciebie mówię!!!
Harry tylko lekko drygnął, za to Niall trochę się wystraszył i postanowił odsunąć dalej. Stanął tak, że Harry zakrywał go teraz swoim ramieniem i szepnął mu do ucha:
-Zaczynam się go trochę bać.
-Co masz mi do powiedzenia?! Czy według ciebie wszystko jest w porządku?! - nadal krzyczał Zayn.
-Nic nie jest w porządku. Nigdy się tak nie zachowywałeś. Powinieneś pójść do lekarza, żeby przepisał ci jakieś tabletki uspokajające. Stres w twoim wieku jest niezdrowy. - odpowiedział spokojnie Liam.
-Co ty do cholery mówisz?! Ja powinienem iść do lekarza?! Moim zdaniem to ty powinieneś zapisać się na terapię. Zastanów się nad tym co robisz! Niedawno planowałeś oświadczyny z Danielle, a dziś przechadzasz się z jakąś prawie obcą dziewczyną po centrum handlowym?! Nie poznaję cię Liam. To ty zawsze byłeś tym rozważnym, mądrym, a teraz... Co się z tobą stało? - ostatnie zdanie wypowiedział prawie szeptem.
-Zakochałem się.
-Tak, tylko, że to było już dawno. Dwa lata temu w Danielle Peazer. Straciłeś dla niej głowę, pamiętasz? Dla niej, nie dla tej polki. Przypomnij sobie jak za nią szalałeś, poszedłeś na koncert specjalnie dla niej, kochasz ją ponad wszystko, a teraz chcesz to zepsuć przez jakiś głupi romans? Ona wróci do kraju, a ty zostaniesz tu sam i nie będziesz mógł już wrócić do Dan, ona wtedy ci już tego nie wybaczy, ale teraz jeszcze nie wszystko stracone. Możesz to naprawić. - włączył się Harry. Podszedł do Liam'a i patrząc mu głęboko w oczy dodał szeptem: -Ty kochasz Danielle. Ona kocha ciebie. Tworzycie udaną parę, więc nie spieprz tego i zerwij z tamtą dziewczyną.
-Nie zerwę z nią, bo tu nie ma czego naprawiać. Jestem z nią szczęśliwy i nie pozwolę wam tego zepsuć. - powiódł po wszystkich wzrokiem i zatrzymał się na Harry'm, który stał mu na drodze. - Mógłbyś się przesunąć? Bo już chyba skończyliśmy rozmowę, a ja chciałbym iść już spać. Jestem jutro rano umówiony.
Harry ustąpił mu i teraz wszyscy patrzyli jak Liam znika na górze.
-Nic do niego nie dotarło. - załamał ręce Harry.
-Ciekawe jak poszło dziewczynom? - zastanawiał się Niall, który nadal stał z tyłu.
-Zgaduję, że na pewno nie lepiej niż nam... - odpowiedział mu Zayn.

*          *          *
Dom dziewczyn godz. 01:30


   "Co my im powiemy... Ciekawe co oni nam powiedzą, może też nic nie wynikło z ich rozmowy? Nie wiem co byłoby lepsze, gdyby Liam zerwał z Łucją, czy raczej ona z nim... Najlepiej byłoby gdyby rozstali się w zgodzie - tak to byłoby najlepsze rozwiązanie. Tylko, że to nie będzie takie proste... Jak przekonać dwójkę ludzi, którzy myślą, że się kochają, lecz tak na prawdę nic do siebie nie czują? Przecież to niedorzeczne, ale taka jest prawda - oni do siebie kompletnie nie pasują. Co sobie myśleli jak zaczęli się spotykać - jeśli można to tak nazwać. Oboje są w związkach z długim stażem, a tu nagle takie coś... Przecież Liam tak kochał Danielle - co ja mówię, on nadal ją kocha, tylko... Właśnie, co takiego się stało, że o tym zapomniał. Jak można zapomnieć, że się kogoś kocha? Nie wiem... To jest jakiś głupi sen - zaczynało się tak miło i przyjemnie, ale jak zawsze coś musiało się zepsuć..." - ta noc dla wszystkich była pełna rozmyśleń. Laura myślała oczywiście nie o czym innym, jak o wydarzeniach dnia wczorajszego. Leżała na swoim łóżku, w swoim tymczasowym pokoju i obserwując krople deszczu spływające po szybie zastanawiała się, jak to wszystko jest możliwe - ta cała sytuacja ją przerastała. W pokoju obok jej przyjaciółka również nie spała, także myślała o tym co wydarzyło się wczoraj, tylko, ona bardziej skupiła się w tych rozmyśleniach na tym, że w końcu poznała One Direction, na tym, że jutro jedzie do nich do domu i będzie z nimi rozmawiać w ich salonie. Te myśli wzbudziły w niej takie podekscytowanie, że o zaśnięciu nie było mowy. Wierciła się w łóżku, przekręcała z boku na bok i zastanawiała jak ten dzień będzie wyglądał. Oczywiście problem, w sprawie którego się tam spotykali również nie był jej obojętny.
"Jak można tak oszukiwać ludzi i samą siebie, jeszcze niedawno mówiła mu, że będzie tęsknić i jak bardzo go kocha, a jednak już po pierwszej imprezie w obcym mieście spotyka się z innym... Z innym... Z Liam'em Payne. Może jestem mało obiektywna, bo obarczam winą Łucję, ale... Liam sam z siebie nie zrobiłby czegoś takiego Danielle, nie wiem co ona mu zrobiła i jak go przekonała, ale to na pewno ona wykazała inicjatywę. I jeszcze nie widzi w tym żadnego problemu. Jak można być tak nieczułym... Straciłaś w moich oczach Łucjo i nie wiem czy kiedykolwiek uda ci się to nadrobić... Choć tobie pewnie na tym nie zależy..." - Mika przekręciła się na drugi bok. Bardzo chciała już zasnąć i nie myśleć o tym, ale nie mogła - tak samo jak Harry, Zayn, a nawet Liam. Ze wszystkich zamieszanych w tę sprawę tylko Łucja i Niall teraz smacznie spali. Jednak tylko Łucja nie przejmowała się tym wszystkim. Niall spał, ale przed snem myślał co będzie dalej, a teraz już we śnie wyobraźnia podsuwała mu różne rozwiązania. Liam też o tym myślał, aż w końcu usnął z uśmiechem na twarzy, odtwarzając w głowie wspólnie spędzone chwile jego i... Łucji.
Po kolejnych minutach wiercenia się w łóżku i odejściu nadziei na sen Mika na palcach wyszła z pokoju i cichutko zapukała do drzwi przyjaciółki. Nie czekając na żadne zaproszenie powoli uchyliła drzwi i zajrzała do środka.
-Śpisz?
-Nie. - odpowiedziała Lori odwracając się w jej stronę i siadając na łóżku.
-Ja też nie mogę usnąć. I pomyślałam, że może przyjmiesz mnie do swojego łóżka i... poleżymy razem.
-Wskakuj. - brunetka odrzuciła róg kołdry i przysunęła do brzegu łóżka.
Blondynka weszła na łóżko, przykryła kołdrą i teraz obie leżały w ciszy, którą mąciły krople deszczu uderzające o parapet i wiatr. Wpatrywały się w biały sufit i w końcu chciały przerwać to milczenie - obie jednocześnie zaczęły 'Ja...' na co od razu zareagowały śmiechem.
-Ja boję się, że to wszystko się źle skończy. - w końcu zaczęła Laura.
-Może nie będzie tak źle. Zrozumieją, że to błąd, ten cały ich związek i dadzą sobie spokój. - pocieszała ją Mika.
-A co jeśli nie?
-Tym będziemy się martwić później.
-To mnie pocieszyłaś...
-Dobrze, teraz powiem coś co na pewno cię ucieszy. Wczoraj poznałyśmy 4/5 One Direction, a dziś jedziemy do ich domu. Dodajmy, że odwieźli nas do domu. Harry Styles odwiózł nas do domu swoim samochodem razem z Zayn'em i Niall'em. Czyż to nie jest ekscytujące?
-W innych okolicznościach skakałabym z radości, ale zauważ, że oni zrobili to tylko dlatego, że chcą, żeby Liam zerwał z Łucją.
-Wiesz co? Ty to potrafisz człowieka zdołować.
-Przepraszam. Po prostu...
-Nie myśl już o tym!
-Nie krzycz na mnie! Bo Cię wygonię z mojego łóżka!
-To skończ z tym. Zobaczysz, moja intuicja podpowiada mi, że wszystko ułoży się po naszej myśli. Liam zerwie z Łucją, bo zrozumie, że jej w ogóle nie kocha. Ona nie będzie miała mu tego za złe, bo też sobie to wszystko przemyśli i dojdzie do takiego samego wniosku. Danielle wybaczy Liam'owi, Filip Łucji, a my spędzimy cudowne wakacje w Londynie z 1D.
-Niepoprawna optymistka. - zaśmiała się Laura.
-Lepsze to niż marudzenie 'to się nie uda', 'nic z tego nie wyjdzie'.
-Ja tak nie mówię.
-Nie zawsze. Ale zdarza ci się, co kompletnie do ciebie nie pasuje.
Zegarek, który stał na szafce koło łóżka właśnie pokazał 03:00.
-Chyba powinnyśmy spróbować chwilę pospać, bo jak to wcześniej powiedziałaś, musimy być wyspane, bo jak się potem pokażemy chłopakom. -  powiedziała brunetka i położyła się na bok, odwracając się od przyjaciółki.
-Dokładnie. - odpowiedziała z udawaną powagą i zrobiła to samo co przyjaciółka, przekręciła się na lewy bok i była już gotowa do spania. - Dobranoc Loruś. - dodała.
-Dobranoc Mikuś. - odpowiedziała Lori przesłodzonym głosem.

________________________________________________________________________________

I oto jest ;) Tak jak obiecałyśmy :)
Mamy nadzieję, że się spodoba. Ja jestem z tego rozdziału w miarę zadowolona, ale ocenę pozostawiam wam :) Dlatego prosimy o komentarze i wyrażanie swojego zdania o naszym opowiadaniu, za co z góry dziękujemy, jak również za kom. pod ostatnim rozdziałem :)
Dzię-ku-je-my!!! ;D

Następny rozdział jak zawsze po 10 komentarzach :)

poniedziałek, 2 lipca 2012

Rozdział VIII

      Dziewczyny były oszołomione tym spotkaniem. Stały tam, razem z trójką członków One Direction. Spotkanie w sklepie z Zayn’em było dla Emilii czymś niewyobrażalnym, ale takie właśnie zdarzenie miało miejsce jeszcze pół godziny temu, a teraz była w kawiarni razem z Laurą i jak gdyby nigdy nic sprzątała z Harrym potłuczony talerzyk. Lori natomiast stała z boku za spuszczoną głową, cała czerwona na twarzy i unikała wzroku Zayn’a. O Niall’a nie musiała się martwić, nie zadawał żadnych pytań – stał obok nich i wbijał wzrok w ciastko, które leżało na ziemi jakby się zastanawiał czy można je jeszcze jakoś ‘uratować’. Jednak sprzątaczka była szybsza, odsunęła Mikę i Harr'ego i sama zabrała się do roboty, tak więc po chwili wszystko co było na podłodze wylądowało w koszu. Zrezygnowany Niall westchnął i wrócił do stolika nie zwracając uwagi na innych. Harry spojrzał najpierw na Zayn’a,a potem na dziewczyny dając znaki czy zaprosić je do stolika. Zayn, nadal z uśmiechem na twarzy skinął głową i zaoferował Mice, że odkupi jej to ciastko.
- Może chciałybyście usiąść z nami … i porozmawiać… - Harry jak zawsze się zacinał.
- Z przyjemnością. – odpowiedziała szybko Laura, aby chłopak długo się nie męczył.
Mika oczywiście nadal nie mogła wydusić z siebie słowa, stała tylko cały czas wpatrując się w Niall'a, który siedział do nich plecami i bawił się serwetką. Nagle poczuła szarpnięcie i już chciała się wyrywać, ale to tylko Laura ciągnęła ją kierunku stolika chłopaków, co wzbudziło w niej jeszcze większą euforię. Siedzieli tak w ciszy przez jakiś czas, aż do momentu przyjścia Zayn’a, który wrócił z dwoma talerzykami. Jakaż była radość Niall'a kiedy drugi talerzyk stanął przed nim – od razu humor mu się poprawił i zaczął jeść. Mika mimo początkowego otumanienia też zaczęła jeść, a przy stole nadal panowała cisza… Laura nadal unikała wzroku kogokolwiek, Zayn wciąż uśmiechał się pod nosem, a Harry siedział naprzeciwko nich cały czas wpatrując się w nich z ciekawością. W końcu nie wytrzymał i musiał zapytać:
- Dlaczego powiedziałeś, że ona w ubraniach też wygląda ładnie? To zabrzmiało jakbyś widział ją bez ubrań.
- Bo widziałem. – odpowiedział bez skrępowania Malik.
Ciekawość na twarzy Harrego wzrosła, jednak nie była aż tak widoczna jak zdziwienie – takiej odpowiedzi się nie spodziewał, myślał raczej, że przyjaciel wytłumaczy mu to w jakiś logiczny sposób. Nawet Niall, który do tej pory był cały pochłonięty jedzeniem ciastka spojrzał na nich jak na istoty pozaziemskie. Tylko Mika nie była zdziwiona tą odpowiedzią i obserwowała zachowanie przy stole znad talerzyka. Laura zrobiła się jeszcze bardziej czerwona i walczyła ze sobą w środku, żeby nie uciec stąd, jednak wiedziała, że nie może zrobić tego przyjaciółce. Zayn w końcu trochę spoważniał i widząc reakcję kolegów zaczął wszystko tłumaczyć:
- To nie tak jak myślicie, bo nigdy nie wpadlibyście na to, że można kogoś spotkać w taki sposób. To wynikło z małego nieporozumienia… - w tym momencie spojrzał znacząco na Mikę, która posłała wszystkim szeroki uśmiech, ale zaraz wróciła do swojego ciastka. – Po prostu byłem w sklepie, ona pomyliła przymierzalnie i zaczęła wpychać mi jakieś damskie ubrania, a kiedy wyszedłem była tak podekscytowana, że nie myśląc odsunęła kotarę od przymierzalni obok w której stała ona… – spojrzał na Lori i znowu się uśmiechnął – w samej bieliźnie…
- Chciałbym być na twoim miejscu – powiedział bez namysłu Niall i dopiero po chwili zdał sobie z tego sprawę. Wszyscy spojrzeli na niego znacząco, ale on szybko odwrócił wzrok i zaczął szukać czegoś w telefonie.
- Czyli tak się poznaliście… Nietypowy sposób, ale kamień spadł mi z serca, bo już myślałem… zresztą nieważne. Nie widziałeś gdzieś po drodze Liam’a, bo gdzieś nam zniknął.
- Tak naprawdę to po tym co się wydarzyło nie myślałem o niczym innym, więc nie jestem pewien, ale chyba nie.
To zdanie wywołało u Miki śmiech, przez co przyjaciółka spiorunowała ją wzrokiem, ale ona tylko szepnęła po polsku:
- Mówiłam, że na pewno cię zapamięta.
- Ale ja na to wcale nie liczyłam.
Tak wymiana zdań wzbudziła ciekawość u ich towarzyszy.
- Co wy przed chwilą mówiłyście? Mam nadzieję, że nic niemiłego na nasz temat. – pierwszy zapytał Niall.
- Nie, nie martw się, nic związanego z wami, choć… - zaczęła Mika.
- Jesteśmy z Polski - szybko przerwała jej Laura uprzedzając kolejne pytanie.
- Z Polski… dużo słyszeliśmy o Polsce, podobno mamy tam dużo fanów…
Rozmawiali tak jeszcze przez kilka minut, w tym czasie dziewczynom już przeszedł pierwszy szok i zażenowanie – to pierwsze Mice, to drugie Lori – Zayn zaproponował żeby poszukać Liam’a, natomiast dziewczyny poprosiły ich żeby przy okazji pomogli im szukać też Łucji, z tym że przewidując fakt, że żaden z nich nie będzie potrafił wypowiedzieć jej imienia poszli szukać Liam’a i siostry Laury. Szli tak w piątkę rozmawiając i nie zwracając uwagi na przechodniów – zwłaszcza na directionerki, które można było spotkać co kilka metrów, jednak żadna nie odważyła się podejść, co wszystkim było na rękę. Niall szedł cały czas obok Miki i wypytywał ją o różne rzeczy związane z Polską, a reszta szła trochę za nimi i rozmawiali o wszystkim, zwłaszcza o ich nowej płycie. Obeszli całe centrum, wszystkie piętra, nawet zajrzeli do kilku sklepów, ale nigdzie nie znaleźli ani jednego, ani drugiego i nigdy nie pomyśleliby, że mogą znaleźć ich razem. Szli właśnie w kierunku głównego wejścia, a Zayn już chciał dzwonić do Liam’a, jednak Niall go powstrzymał:
-Czy to nie Liam? Z jakąś dziewczyną idzie za rękę?
Wszyscy jak na komendę spojrzeli we wskazanym kierunku.
-Przecież to… - wydukała Emila.
-Łucja.- dokończyła Laura.
-Kto? – chórem powiedzieli chłopaki, tym razem zwracając się w kierunku dziewczyn.
-Moja siostra. – wyszeptała Laura.
Para też ich chyba zauważyła, bo szli właśnie w ich kierunku. Łucja uśmiechnięta machała do dziewczyn, a Liam trochę zmieszany, ale również z uśmiechem szedł w ich kierunku.
Kiedy już stanęli naprzeciwko Łucja zaczęła pierwsza:
-Dziewczyny, poznajcie to jest właśnie…
-Liam Payne. – przerwała jej zszokowana całym tym zajściem Laura.
-Skąd wiesz?
-Bo on jest członkiem One Direction. – odpowiedziała jej jakby zahipnotyzowana Mika.
-Nawet nie wiedziałam… Kochanie, dlaczego się nie pochwaliłeś?
-Kochanie? – powtórzył po niej Zayn, znacząco spoglądając na Liam’a.
-Tak… To jest właśnie… Chciałem wam przedstawić moją…
-Chyba nie powiesz mi, że to twoja dziewczyna. – przerwał mu Harry.
-A co z Danielle?! – krzyknął mu prosto w twarz Zayn.
-Kto to Danielle? – zapytała niczego nieświadoma Łucja.
-Danielle to jego dziewczyna, ty idiotko! – wybuchła Laura.
-Jak ty się do mnie odzywasz, młoda damo?
-Nie ucz mnie manier, tylko najpierw sama zobacz co robisz! Ranisz wszystkich wokół… Co z Filipem? Co będzie z Danielle? Zniszczysz im wszystkim życie, a przy okazji i sobie, i mnie… - ostatnie zdanie wypowiedziała przez łzy.
Chciała jeszcze jej coś powiedzieć, ale nie miała już siły. Odepchnęła siostrę i wybiegła na zewnątrz. Wszyscy stali przez chwilę w milczeniu, pierwszy chciał się odezwać Harry, ale jednak się powstrzymał i pobiegł za Laurą. Emila też stała jeszcze przez chwilę i patrzyła na Łucję jakby się jej brzydziła, a bardziej tego co zrobiła, potem spojrzała na Liam’a i w milczeniu ruszyła za przyjaciółką. Niall cały czas stał i kręcił głową, aż w końcu poszedł za Emilią i razem zaczęli szukać Harrego i Laury. Tylko Zayn nadal stał przed nimi i po długiej ciszy, po długim wpatrywaniu się w oboje, wciągnął głośno powietrze i patrząc przyjacielowi głęboko w oczy wyszeptał:
-Nie spodziewałem się tego po tobie. – po czym poszedł za resztą, zostawiając parę za sobą.

*          *          *

 -Hej, nie przejmuj się tym tak. Przecież to nie twoja wina... - pocieszał Laurę Harry, który pierwszy znalazł ją po tym jak wybiegła ze sklepu.
Siedzieli teraz razem na ławce w pobliskim parku. Laura wtulała zapłakaną twarz w ramię Harrego, a on próbując ją pocieszyć cały czas gładził jej plecy i szeptał coś do ucha. Siedzieli w takiej pozycji aż do przyjścia pozostałej trójki. Kiedy tylko brunetka zauważyła, że się zbliżają wyrwała się Harremu i przytuliła do przyjaciółki. Niall stał za nimi i wpatrywał się w całą scenę z zainteresowaniem i ciekawością, na zewnątrz widać było po nim tylko zaskoczenie, takie jak na twarzy Zayna, jednak wewnątrz zastanawiało go co innego. Stał tak i kalkulował sobie wszystko w głowie, ale nie potrafił sobie sam tego wytłumaczyć. Dlatego w końcu zadał to pytanie na głos.
-Dlaczego tak płaczesz z tego powodu? Przecież to nie ciebie Liam zdradził, tylko Danielle. Jednak po twoim zachowaniu można by sądzić, że bardziej zależy ci na Liam'ie niż na siostrze. Jakbyś coś do niego czuła, a siostra była dla ciebie przeszkodą.
-O czym ty w ogóle mówisz? - wtrącił Harry.
-Po prostu wydaje mi się, że powodem jej stanu nie jest tylko fakt, że to Liam Payne, który jest jej idolem, i nie to, że on jest teraz z jej siostrą, ale również to, że to ona chciałaby być na jej miejscu... Tak mi się tylko wydaje.
-Nie o to chodzi, mogę cię zapewnić. - odezwała się w końcu Laura - Chodzi o to jak już wcześniej powiedziałeś, że Liam jest moim idolem i zależy mi na nim, tak jak na każdym z was. A moja reakcja była taka, ponieważ wiem, że on nigdy nie byłby szczęśliwy z moją siostrą. Oni do siebie nie pasują. Liam z Danielle, Łucja z Filipem i tak powinno zostać, nigdy inaczej.
-Ale skoro teraz są razem to chyba jednak coś do siebie czują.
-Moim zdaniem to tylko przelotne zauroczenie. Są daleko od swoich połówek i tak jakoś wyszło. Jestem pewna, że jak tylko Danielle wróci Liam to zrozumie i ją przeprosi i miejmy nadzieję, że ona mu to wybaczy. A Łucja jak tylko zobaczy się z Filipem od razu wszystko mu powie i będzie go przepraszać. - wyraziła swoje zdanie Emila.
-Może Mika ma rację i to tylko głupi wybryk. Tylko żeby nie zdali sobie z tego sprawy za późno... - dopowiedział Harry.
-Łucja zaplanowała z Filipem prawie każdy szczegół ich wspólnej przyszłości. - wtrąciła Lori.
-Liam jeszcze niedawno mówił, że zamierza oświadczyć się Danielle, a teraz... - dodał Niall.
-Musimy z nimi poważnie porozmawiać. My z Liam'em, a wy z... z twoją siostrą. - zadecydował Zayn.
-Nie wiem czy ona będzie chciała z nami rozmawiać, ale postaramy się.
-Najlepiej będzie jak załatwimy to już dziś. Lepiej żeby wcześniej zrozumieli, że do siebie nie pasują, niż za późno, jak to wszystko się już rozejdzie. - kontynuował Zayn.
-Może zadzwońmy do Paula. - zaproponował Niall.
-Lepiej nie, bo będzie po nas. Na razie spróbujmy naprawić to sami. Spotkajmy się może jutro u nas i omówimy sytuację. Co wy na to?
-Dobrze. Niech będzie jak chcesz. - odparła z powagą Mika, choć w środku powstrzymywała się od pisku, jednak to nie był najlepszy moment na takie zachowanie.
-To zadzwonię jutro rano i się umówimy dokładniej, a teraz... Może was gdzieś podwieźć?
-Lepiej chyba będzie jak zawieziemy je do domu. Po co mają włuczyć się autobusami. - odpowiedział na pytanie Zayn'a Harry.
-Właściwie to chciałyśmy zamówić taksówkę. - poprawiła do Laura.
-Po co marnować pieniądze na taksówki, skoro może was odwieźć taki trzech miłych chłopców. - odparł Styles i posłał jej jeden ze swoich wielkich uśmiechów.
-W sumie, dlaczego nie.
Tak więc ruszyli w kierunku parkingu, wsiedli do samochodu i odjechali. Mika siedziała z tyłu między Zayn'em i Niall'em, a Lori zajęła miejsce obok kierowcy, czyli Harrego. Atmosfera w samochodzie była luźna - nie rozmawiali już o Liam'ie i Łucji - skupili się na stylu jazdy Harrego, który cały czas omijał ulice, w które kazała mu skręcić Laura i za każdym razem mówił, że 'to wcale nie było specjalnie'. Tak więc zamiast pół godziny dojazd zajął im godzinę. Dziewczyny wysiadły z samochodu wesołe, z szerokimi uśmiechami, ale kiedy tylko stanęły pod drzwiami miny im zrzedły.
-Światło się świeci, więc jest w domu.
-Pewnie Liam znał drogę i wiedział gdzie skręcać. - próbowała zażartować Mika.
-Będziesz mnie wspierać w tej rozmowie? Bo ja sama nie dam rady.
-Jasne, stawimy jej czoło we dwie, ale otwieraj już te drzwi, bo nie zamierzam stać tu do północy i się nie wyspać, bo jak ja później pojadę do chłopaków. Nie będę mogła im się pokazać w takim stanie.
Laura tylko przewróciła oczami i nacisnęła nieśmiało klamkę.
Łucja siedziała w salonie i czytała książkę. Kiedy zobaczyła, że dziewczyny wróciły odłożyła ją i jak gdyby nic się wcześniej nie stało powitała je słodkim ' cześć' i poszła do kuchni, proponując im kolację. Dziewczyny ruszyły za nią, jednak nie z myślą o jedzeniu.
-Musimy poważnie porozmawiać. - zaczęła Laura.
-O czym? - zapytała nierozsądnie starsza siostra.
-Ty już dobrze wiesz o czym...

______________________________________________________________________________

Jest kolejny rozdział ;) Pewnie się zastanawiacie dlaczego tak późno, skoro pod ostatnim już 18 komentarzy, a następny miał się ukazać po 10, ale można było zauważyć, że jakieś pierwsze, bodajże, siedem było od jednej osoby, od jednego Anonima, więc traktowałyśmy to jako jeden komentarz. Ale to tylko takie małe wyjaśnienie ;)
Ale i tak dziękujemy za czytanie, komentowanie, dodawanie się do obserwujących oraz za oddawanie głosów w naszej ankiecie, jeżeli ktoś jeszcze nie zagłosował, to prosimy, ankieta jest jeszcze aktualna, więc zachęcamy ;)
Następny rozdział ukaże się po 10 komentarzach, tylko najlepiej od 10 osób... ;)



poniedziałek, 18 czerwca 2012

Rozdział VII

  Kolejny piękny dzień w Londynie. Przyjaciółki były zaskoczone, że drugi dzień z rzędu świeciło słońce, a na niebie nie było żadnej chmurki. Miały pewną teorię, że to znak dla nich, iż spotka je tu coś miłego. I znowu powróciła nadzieja na spotkanie, ale nie rozmawiały o tym. Obie w duchu cały czas myślały jakby to było, gdyby jednak się spotkali. Nawet nie musiały wymawiać tego na głos. Znały się tak dobrze, że jedna wiedziała o czym myśli teraz druga, zresztą nie chciały zapeszać, aby potem za bardzo się nie rozczarować.
 Postanowiły piękną pogodę wykorzystać na odpoczynek nad basenem. Laura jako punkt honoru przyjęła w te wakacje naukę pływania. I na początku próbowała, jednak po tym jak parę razy Mika musiała ją ratować i cały czas asekurować, zrezygnowała i postanowiła przełożyc naukę na kiedy indziej. Teraz obie leżały na leżakach i łapały promienie, aby choć troche się opalić. Dochodziło już południe kiedy przyszła do nich Łucja. Wróciła późno i dopiero teraz postanowiła wstać. Usiadła na brzegu leżaka Laury, oparła głowę na rękach i z uśmiechem oraz rozmarzonym wzrokiem zapatrzyła się w dal. Dziewczyny spojrzały na nią pytającym wzrokiem, trochę zaskoczone jej zachowaniem, ale się nie odzywały. Ich 'opiekunka' również nic nie mówiła, wzdychała tylko, co chwilę nadal nieobecna. W końcu, po około dwóch minutach ciszy, zaczęła mówić:
- Poznałam wczoraj fantastycznego chłopaka. Inteligentny, rozważny i odpowiedzialny, ale zarazem zabawny i czuły... A do tego taki przystojny... - znowu westchnęła.
- A co z Filipem? - zapytała zaniepokojona Laura.
- Ma na imię Liam.- mówiła dalej Łucja, jak gdyby nie usłyszała pytania.
Mika na dźwięk imienia 'Liam' od razu otworzyła usta i już chciała coś powiedzieć, ale się powstrzymała.
- Ma taki ładny uśmiech i piękne oczy i przede wszystkim styl: marynarka, trampki... Ideał. - znowu rozmarzyła się Łucja. - Ale po co ja wam to w ogóle mówię. - przerwała nagle, wstała i poszła do domu.
- Liam? Tak jak Liam Payne? Wiem, że to niemożliwe, ale co by było gdyby to był ten Liam? - wypaliła zaraz po jej odejściu Mika.
- Nie wiem. Bardziej zastanawia mnie teraz co będzie z Fifciem...
- No, to trochę dziwna sytuacja. Była z nim tak długo, a tu pierwszego dnia w innym kraju znajduje sobie innego. Niby taka poukładana i idealna, a jednak, takie zaskoczenie.
- Wiem Mika, wiem. I dlatego jestem tym tak zaskoczona.
- To może z nią porozmawiaj.
- Myślisz, że będzie chciała mi coś powiedzieć?
- Nie wiem. Przynajmniej spróbuj.
Laura jeszcze chwilę zastanawiała się co robić, ale doszła do wniosku, że rozmowa to jednak najlepszy pomysł.
Poszła do jej pokoju, zapukała, ale nie czekała na zaproszenie tylko weszła i usiadła na łóżku, na którym leżała jej starsza siostra z twarzą zwróconą w kierunku okna. Przez chwilę nic nie mówiły, słychać było tylko słychać głębokie oddechy Łucji. W końcu Laura zaczęła nieśmiało:
- Wiem, że jesteś rozbita i nie wiesz co robić, ale... - nie dokończyła, gdyż Łucja energicznie się podniosła, oparła na łokciach i patrząc siostrze prosto w twarz krzyknęła:
- A co ty możesz wiedzieć?! Przecież nigdy nie miałaś chłopaka!
Laura poczuła się urażona, więc wstała i udała się do drzwi, otworzyła je i stała już na korytarzu, kiedy powiedziała:
- Ja chciałam tylko pomóc...
Laura zeszła na dół do kuchni i wzięła się za robienie obiadu - gotowanie ją odprężało. Lecz nie wtedy. Czuła się zbyt urażona, by móc na czymkolwiek się skupić.
Łucja po dziesięciu minutach od wizyty siostry zeszła na dół, dotarło do niej, że tymi słowami zraniła Laurę. Podeszła do niej, lecz nie wiedziała jak zacząć, ponieważ z trudnością przychodziło jej przepraszanie ludzi - zwłaszcza młodszej siostry. Lecz po chwili wydusiła z siebie:
- Laura, jaa... przepraszam... Naprawdę, szczerze. Nie wiem dlaczego to powiedziałam...
- A ja chyba wiem dlaczego... Ponieważ tak myślisz.
- Laura...
- Nie przerywaj mi, chociaż raz daj mi powiedzieć, to co myślę. - Laura z tymi słowami, z całej siły wbiła nóż w deskę do krojenia. - Dlaczego Ty to robisz?! Zawsze zanim pomyślisz mówisz coś i nie zdajesz sobie z tego sprawy, że możesz kogoś tym zranić! Później raptownie odzywają się w Tobie jakieś ludzkie uczucia i przepraszasz, ale co z tego, jak i tak w dalszym ciągu tak myślisz! - brunetka krzyczała przez łzy. - Ja mam tego dosyć, rozumiesz? Dosyć... - wyszeptała.
- Przepraszam, nie zdawałam sobie z tego sprawy, przepraszam... - Łucja pierwszy raz miała łzy w oczach rozmawiając ze swoją siostrą, dotarło do niej, jaka zawsze dla niej była. Zbliżyła się i mocno ją przytuliła. O dziwo, Laura tego potrzebowała, wtuliła twarz w ramię Łucji i stały tak w milczeniu, lecz tę ciszę przerwała Mika, która wbiegła do kuchni w różowym bikini. Gdy zobaczyła tulące się zawsze wrogie siostry, zdziwiła się.
- Yyyy... coś mnie ominęło? Mam nadzieję, że nie obiad. - zaśmiała się Emila, lecz gdy zobaczyła łzy na twarzach swoich 'współlokatorek', zamilkła.
Łucja odsunęła się od Laury i z uśmiechem na twarzy powiedziała:
- A może chodźmy coś zjeść na miasto, do jakiejś galerii, czy coś?
- Jestem za! - krzyknęła Mika. Będąc już w połowie schodów dodała - Pospieszcie się! Jestem głodna!
   Pół godziny później były już w galerii. Zamówiły jedzenie we włoskiej restauracji 'Sapori Sardi' i delektowały się jakże przyjazną atmosferą. Gdy skończyły posiłek postanowiły przejść się jeszcze po sklepach - "Może akurat coś się trafi" - jak to określiła Mika - fanatyczka zakupów. Gdy tylko wyszły z restauracji, do Łucji zadzwonił tajemniczy Liam, chciał się spotkać, więc siostra Laury przeprosiła przyjaciółki i oddaliła się, mówiąc, że wróci niedługo. Dziewczyny wzruszyły ramionami i pobiegły w stronę sklepów.
Prawie w każdym butiku, Emilia kazała brunetce coś przymierzać. Mika zaprowadziła Laurę do przymierzalni i co chwilę przynosiła jej jakieś ubrania, buty oraz czasem biżuterię. Blondynka chodziła po sklepie i zbierała ubrania, które 'wpadły jej w oko'. Po paru minutach udała się z całą masą ubrań w stronę przymierzalni, stanęła naprzeciwko kabiny, w której znajdowała się Lori, uchyliła kotarę i zaczęła pojedynczo wciskać ubrania, a przy tym mówiła coś pod nosem sama do siebie. Gdy podała ostatnią rzecz, którą trzymała w ręku, kotara się odsłoniła. Zdziwiona Mika zapytała podnosząc wzrok, który 'utkwił' jej w bordowej podłodze.
- Co, już się przeb... - zamilkła. Nie mogła uwierzyć własnym oczom. Otóż centralnie przed nią, stał nikt inny jak Zayn Malik, ten Zayn Malik z One Direction.
- To chyba nie mój rozmiar. - zaśmiał się ukazując swoje śnieżnobiałe zęby.
Emila widząc go nie pomyślała i odsłoniła kotarę od przymierzalni obok, łapiąc Zayn'a za ramię, przeciągnęła go energicznym ruchem przez Laurę, która jak się okazało była w kabinie obok. Brunet patrzył na Laurę śmiejąc się jeszcze bardziej, ponieważ oto przed nim stała pół naga dziewczyna. Obserwował ją uważnie, od góry do samego dołu. Gdy Laura zdała sobie sprawę z tego, iż stoi w samej bieliźnie przed Zayn'em Malik'iem, wydobyła z siebie dziwny dźwięk, coś w rodzaju stłumionego pisku i nerwowym oraz dość niezdarnym ruchem złapała za krawędź kotary, by się zasłonić. Zayn śmiejąc się pokręcił głową, oddał ubrania Mice i dodał z uśmiechem:
- Miło było was poznać... w dość dziwnych okolicznościach, ale zawsze. Choć muszę już chyba lecieć. - pomachał blondynce i wyszedł ze sklepu.
Mika rozanielonym wzrokiem odprowadziła bruneta, nie mogła się ruszyć. Nigdy nie myślała, że tak zareaguje spotykając któregoś z nich.
Gdy tylko Laura się ubrała, wybiegła z przebieralni, potrącając ramieniem przyjaciółkę. Emila podbiegła do niej, lecz gdy ta się do niej odwróciła zaczęła krzyczeć, lecz do Miki te słowa nie docierały. Cały czas przed oczami miała swojego idola, którego przed chwilą spotkała. Gdy Lori zauważyła, że przyjaciółka jej nawet nie słucha, 'warknęła', odwróciła się i zaczęła iść. Kiedy blondynka oprzytomniała i zobaczyła oddalającą się Laurę, szybko oddała ubrania ekspedientce, która właśnie przechodziła obok i sama zaczęła biec za przyjaciółką, krzycząc:
- Ale Zayn poszedł tam! - i wskazała przeciwny kierunek, niż ten, w którym szła Laura.
- Nie obchodzi mnie to! - odwróciła się i krzyknęła przyjaciółce w twarz.
- Ale czym ty się tak przejmujesz? Przecież masz ładną figurę i bieliznę i na pewno cię zapamięta! - oznajmiła z powagą Emila.
Gdy blondynka to mówiła, Laura kątem oka zauważyła starszego pana, który akurat przechodził obok kłócących się dziewczyn i patrzył na nie jak na psychicznie chore.
- On chyba był Polakiem. - szepnęła Mika. Po czym obie wybuchły śmiechem. - Przepraszam, nie wiem, co mną kierowało, myślenie mi się wyłączyło... Albo miałam za dużo myśli w głowie. Wiem, że to niczego nie tłumaczy, ale to był Zayn Malik z One Direction, co miałam zrobić? - tłumaczyła się Emila.
- Dobrze, wybaczam ci, ale za to idziemy na kawę i ciastko. - Laura zaczęła iść, lecz po chwili odwróciła się i dodała z zadziornym uśmiechem. - Ale ty płacisz!
    Dziewczyny udały się na najwyższe piętro galerii. Laura nie dała nic powiedzieć przyjaciółce i sama wybrała kawiarnię, do której pójdą. Stanęły w kolejce i czekały.
- Kurcze, szkoda, że Zayn tak szybko zniknął. - dalej lamentowała Mika. - A to mogła być... raczej była taka szansa. - Emila znacząco spojrzała na przyjaciółkę.
- A powiedz mi, że to przeze mnie i nie żyjesz. - powiedziała Laura patrzą na blondynkę z przymrużonymi oczyma.
- Nie skądże... Poproszę dwie kawy latte oraz hmm... te dwa duże kawałki wuzetki. - zwróciła się do ekspedientki, która właśnie obsłużyła klienta przed nimi.
Dziewczyny odebrały zamówienie i pokierowały się na salę ze stolikami. Szły rozmawiając o One Direction i o tym gdzie jeszcze pójdą, by ich spotkać. Lecz w pewnej chwili ich serca zaczęły bić mocniej, ponieważ przy jednym stoliku zauważyły dwóch chłopaków. Jeden miał kręcone, ciemne włosy oraz piękny uśmiech, natomiast drugi siedział tyłem, lecz spod czapki wystawały mu blond kosmyki.
- Czy to...? - Laura wskazała na nich palcem.
- O Matko! Patrzą się! - panikowała Mika.
- Mika, Harry Styles na mnie patrzy! - powiedziała Laura wstrzymując powietrze.
Dziewczyny już miały to nich podejść i poprosić o autograf, zapoznać się, lecz w pewnej chwili Laura poczuła męskie, uderzające do głowy perfumy, następnie ciepły oddech na szyi.
- W ubraniu też wyglądasz ładnie. - powiedział ktoś seksownym, ale zarazem rozbawionym głosem.
Dziewczyny szybko się odwróciły. Za nimi stał Zayn, gdy Mika tylko go zobaczyła upuściła talerzyk z ciastkiem.
- Yyy... Zayn. - Harry podszedł do grupki osób stojącej nad rozbitym talerzem. - Przepraszam, że przeszkadzam, ale CO?! Jak w ubraniu, a raczej bez, ale co?
- Długa historia...
- A może byś nam przedstawił swoje koleżanki. - Niall wstał od stolika.
- Laura. - pierwsza odezwała się brunetka i podała rękę Niall'owi. - A to jest Emila. - Laura widząc, że przyjaciółka jest zszokowana i nie jest w stanie wydusić z siebie ani słowa, szybko zareagowała.
- Miło mi was poznać. - Harry szarmancko pocałował w rękę najpierw brunetkę, następnie blondynkę.

_______________________________________________________________________________

I oto jest ;) Kolejny rozdział - kluczowy, bo w końcu pojawili się chłopcy :) Przepraszamy za małe opóźnienie, miało być po 5 komentarzach, ale wyszło inaczej - może to i nawet lepiej ;) I chciałyśmy właśnie podziękować gorąco za te wszystkie komentarze :D Podkreślam chciałyśmy, ponieważ chyba nie wszyscy wiedzą, że tego bloga piszą dwie osoby - tak przynajmniej wnioskujemy z komentarzy... To chyba rzadko spotykane, ale nasza współpraca jak na razie układa się pomyślnie, więc to wcale nie jest takie złe :)
Jeszcze raz dziękujemy za komentarze i prosimy o więcej, ponieważ to jest najlepszy sposób motywacji :)
Przypominamy też o blogu znajomej:
Inesserella  Polecamy ;)
Jeśli ktoś chce może nas śledzić na Twitterze, aby być informowanym o rozdziałach :)
Nasz Twitter ;)
Jeśli ktoś jeszcze nie oddał głosu w ankiecie prosimy, aby zrobił to teraz ;)

Następny rozdział po 10 komentarzach :)


sobota, 9 czerwca 2012

Rozdział VI

 "O matko! Jak to możliwe, że leżę właśnie w łóżku, które stoi w tak pięknym domu, a do tego jeszcze w Londynie. Powiedziałabym, że śnię, ale to niemożliwe... Nigdy w moich snach o UK nie było Łucji. Zawsze tylko ja, Mika i oni... No właśnie, oni. Pomyśleć, że gdzieś tam są, tak blisko. Zayn pewnie jeszcze śpi albo szykuje się przed lustrem, Harry też pewnie jeszcze nie wstał. Liam za to pewnie od dawna już na nogach, w końcu dochodzi 10. Niall albo przekręca się na drugi boczek albo woła o jedzenie, kochany żarłok. A Louis... co on może teraz robić?" - takie pytania chodziły po głowie Laury kiedy obudziła się pierwszego ranka w Londynie. Na początku była trochę zdezorientowana i nie wiedziała gdzie jest, dopiero gdy wyjrzała za okno przypomniała sobie, że właśnie spełniają się jej największe marzenia. Pogoda nie była typowa dla Londynu, świeciło słońce, a po błękitnym niebie co jakiś czas przebiegały białe obłoczki.
- Cudowna pogoda! Wspaniały dzień na zwiedzanie Londynu.- powiedziała sama do siebie i z szerokim uśmiechem wyszła z łóżka.
 Jej pokój znajdował się na końcu długiego korytarza pełnego jednakowych drzwi. Na przeciwko jej pokoju był pokój Emilii, Łucja wybrała sypialnię po drugiej stronie domu. Brunetka zajrzała do pokoju przyjaciółki, ale jej już tam nie było - łóżko pościelone, a światło w łazience zgaszone. Ruszyła więc w kierunku schodów i zeszła na dół. W salonie z głośników wydobywał się głos jakiegoś mężczyzny w podeszłym wieku, który opowiadał o sytuacji gospodarczej Anglii, ale że nikt tego nie oglądał wyłączyła telewizor i ruszyła na dalsze poszukiwania. Po wyłączeniu odbiornika w domu zapanowała idealna cisza co troszkę zaniepokoiło brunetkę. Zajrzała jeszcze do jadalni i drugiego salonu, ale tam też nikogo nie zastała. Pozostawała jeszcze kuchnia i tam w końcu odnalazła przyjaciółkę.
- O, wstałaś wreszcie. Czekałam na ciebie. Zrobisz jakieś śniadanko? - powitała ją Mika.
- A może tak najpierw 'dzień dobry'?
- Dzień dobry. Zrobisz śniadanko?
- A gdzie Łucja?
- Poszła po coś do sklepu, ale nie martw się, masz dużo produktów, z których można zrobić coś dobrego. To zrobisz to śniadanie?
- Czuję się wykorzystywana... Ale niech ci będzie ...
- Też cię kocham.- wyszczerzyła zęby w uśmiechu Mika i wróciła do czytania gazety, która leżała rozłożona na barku.
Laura tylko westchnęła teatralnie i zabrała się do robienia tostów francuskich à la Laura :)
Łucja wróciła akurat kiedy tosty lądowały na stole, zasiadły więc wszystkie razem do stołu i delektowały się pierwszym śniadaniem w Londynie.
- Jednak to dobrze, że tu jesteś, przynajmniej nie umrzemy z głodu. - pochwaliła siostrę Łucja, co nie zdarzało się często.
- Jak miło usłyszeć taką pochwałę z twoich ust, siostro.
- Nie przyzwyczajaj się, ale dobrze gotujesz, to muszę ci przyznać.
- Zgadzam się. Mogłabyś nam gotować, a my chodziłybyśmy na zakupy. Właśnie wpadłam na taki genialny pomysł... Ale on raczej jest zły... - poprawiła się, kiedy zobaczyła wyraz twarzy Laury, która piorunowała ją wzrokiem.- Tak, po głębszych przemyśleniach to jest bardzo zły pomysł. - skończyła, spóściła głowę i wróciła do swojego ostatniego tosta.
Laura już skończyła śniadanie, więc posprzątała po sobie i Łucji. Już miała iść na górę, aby się ubrać, ale zatrzymała się w progu, bo przecież nie miały ustalonych planów na dziś.
- Co dziś zamierzacie robić? - zapytała 'współlokatorki'.
- Ja chyba zrobię sobie spacer po Bond Street i może od razu po Oxford Street. - oznajmiła swoje plany Łucja.
- Chcesz marnować taką pogodę na zakupy?! Zamiast pozwiedzać i zobaczyć Londyn, a ty zamierzasz siedzieć w sklepach?! - naskoczyła na nią Lori.
- Nie bulwersuj się tak. Przecież zanim tam dojadę minę wiele zabytków i zobaczę Londyn, będę chodzić po ulicach i coś tam zwiedzę.
- Nie! Idziemy wszystkie razem zwiedzać Londyn i się nie wykręcisz, bo powiem rodzicom. Na zakupy pójdziemy jak będzie brzydka pogoda. - zarządziła brunetka i ruszyła na górę nie zwracając uwagi na jęki siostry. Kiedy zeszła na dół dziewczyny siedziały na kanapie. Łucja przeglądała przewodnik po mieście, który dostały od rodziców na lotnisku, a Mika szukała ciekawych kanałów w telewizji, miała nadzieję, że znajdzie jakiś muzyczny, ale na razie na to się nie zanosiło.
- Ja jestem już gotowa, widzę że wy też, więc chodźmy. Zamówiłam już taksówkę, zaraz powinna być.
Dziewczyny podniosły się z kanapy i ruszyły za Laurą. Mika z dużym entuzjazmem, Łucja z trochę mniejszym, można powiedzieć z nikłym.
Kiedy były już w taksówce zaczęły planować co najbardziej chcą zobaczyć. Postanowiły, że zaczną od najważniejszego - Big Ben'a. W następnej kolejności był Trafalgar Square, potem obiad w Nando's (Łucja na początku nie chciała się zgodzić, ponieważ wiedziała dlaczego wybrały akurat to miejsce, ale po wielu namowach się zgodziła). Następnie zaplanowały zobaczyć Pałac Buckingham, wrócić nad Tamizę i przejść na drugą stronę, aby dostać się na London Eye. Dziewczyny cały czas chodziły i rozglądały się na wszystkie strony, miały nadzieję, że gdzieś ich spotkają, że jakimś cudem... Chciały chociaż ich zobaczyć, dlatego za każdym razem kiedy jadły obiad, a drzwi do restauracji się otwierały one spoglądały w tamtym kierunku z nadzieją i za każdym razem czuły się rozczarowane. Łucja oczywiście nie powstrzymała się od kilku zgryźliwych komentarzy na ten temat, ale one nie zwracały na nią uwagi, cały czas żyły nadzieję, która minęła po trzech godzinach zwiedzania stolicy. Potem skupiły się tylko na zwiedzaniu. Emilia oczywiście cały czas chodziła z aparatem i robiła zdjęcia wszystkiemu co możliwe, a Lori tym wszystkim się zachwycała chodząc jak zaczarowana po ulicach. Łucji też udzielił się ich nastrój i z uśmiechem, co chwilę dzieliła się z dziewczynami ciekawostkami na temat miejsc, które zwiedzały. Podczas 40 minut spędzonych na London Eye planowały co będą robić jutro. Wszystkie muzea i tym podobne zostawiły na czas pogorszenia pogody, oczywiście zaraz po tym zarezerwowanym na zakupy.
Do domu wracały stosunkowo wcześnie, około 17 były już w połowie drogi do domu.
- I czy nie lepiej było spędzić ten dzień z nami na zwiedzaniu, niż samotnie w sklepach? - zapytała lekko sarkastycznie Laura.
- Niech ci będzie, przyznam ci rację, że to był dobry pomysł, żeby dziś pozwiedzać.
- A widzisz... Warto czasem posłuchać młodszej siostry. A jakie plany na wieczór?
- Spać... Ja nie mam siły na nic. Biorę gorącą, długą kąpiel i idę spać... Zajżyj do mnie potem, żeby się nie okazało, że postanowiłam to zrobić jednocześnie. - takie plany na ten wieczór miała Mika, zrozumiałe po kilkugodzinnym zwiedzaniu.
- Dobrze, nie martw się, nie pozwolę ci się utopić w wannie. To jeszcze mogę obiecać, gorzej by było gdybyś potrzebowała mojej pomocy w basenie... Oj wtedy byłoby gorzej. - zauważyła z udawanym grymasem, ale zaraz potem zaczęła się śmiać. - A ty co planujesz, siostrzyczko?
- Jak rano poszłam do sklepu to mijałam jakiś klub. Tak sobie pomyślałam, że może tam dziś wpadnę... I chyba tak też zrobię
- Mogę iść z tobą?
- Oszalałaś? Nawet by cię tam nie wpuścili i nie możesz przecież zostawić Emilii samej w domu.
- A ty możesz nas zostawić?
- To nie to samo. Wtedy będziecie we dwie i będzie wam raźniej. W ogóle to nie raz zostawałyście same w domu, więc nie kombinuj.
- Ale...
- Nie ma żadnego 'ale'. Zostajecie w domu, a ja idę.
Laura nie była zadowolona z tej decyzji, natomiast Mice było to obojętne, ona myślała teraz o ciepłym łóżku i odpoczynku. Dlatego kiedy tylko dojechały do domu i weszły do środka od razu pobiegła na górę i zamknęła się w łazience. Łucja zrobiła to samo, tylko z innym skutkiem - ona wyszła z niej w pełnym makijażu, w ulubionej sukience i szpilkach, a Emila świeżo po kąpieli i w piżamce. Laura spędziła ten czas przed telewizorem jednocześnie przeglądając zdjęcia, które zrobiła jej przyjaciółka.
- Ja już wychodzę. Gdyby coś się działo to dzwoń... I nie, to że nie ma nic ciekawego w telewizji to nie jest powód, żeby alarmować całe miasto.
- Ha ha ... - zaśmiała się sucho brunetka, wyłączyła telewizor i ruszyła na górę, kiedy była już w połowie schodów rzuciła tylko: - Baw się dobrze. - i chwilę potem zniknęła za drzwiami swojej sypialni.

______________________________________________________________________________

Tak jak obiecałyśmy jest kolejny rozdział. Dziękujemy za wszystkie komentarze i prosimy o następne :)

Mamy też małą prośbę... Gdybyście mogły zajrzeć na bloga naszej znajomej. Dopiero zaczyna, ale jak ją znamy to będzie całkiem fajny. Uprzedzamy, nie jest o 1D, tylko o modzie. Zachęcamy do odwiedzenia i z góry dziękujemy ;)
Inesserella.
Kolejny, VII rozdział, pojawi się po minimum 5 komentarzach.
P.S. Mamy jeszcze jedną prośbę: oddawajcie swoje głosy w ankiecie z boku. Chcemy wiedzieć ile osób czyta nasze opowiadanie :)

środa, 6 czerwca 2012

Rozdział V

   Przygotowania do wyjazdu trwały pełną parą. Przyjaciółki nie myślały na razie o niczym innym, jak o tym co zabiorą na ten wakacyjny wyjazd. Chociaż każda z nich miała już spakowaną walizkę pełną samych ubrań, nadal czuły niedosyt. Dlatego prawie każdy dzień, aż do wylotu, spędzały na zakupach. Łączyły przyjemne z pożytecznym, przynajmniej tak im się wydawało, ponieważ obie uwielbiały zakupy,  a w Londynie musiały się jakoś prezentować - w końcu to jedna ze światowych stolic mody. Tą pożyteczną częścią był fakt, że całe dnie spędzały w centrach handlowych i nie musiały myśleć o tym, że będą cały czas pod czujnym okiem "pani Doskonałej" - chodzi tu oczywiście o Łucję. Nie zaprzątały sobie tym głowy, wolały skupić się na lepszych aspektach tego wyjazdu. Wiedziały już, że chłopcy spędzą całe wakacje w Londynie, co jeszcze bardziej podsycało ich radość, którą Łucja gasiła z każdą możliwą okazją.
Był właśnie wieczór przed ich wylotem. Wszystkie były już gotowe - spakowane walizki stały obok drzwi, a bilety leżały na szafce koło domofonu. Laura z Emilią siedziały właśnie w pokoju brunetki i przeglądały ostatnie wiadomości o 1D. Dowiedziały się m.in.: że niedawno wylądowali, wsiedli do samochodów i oficjalnie rozpoczęli wakacje.
- Ciekawe co będą robić przez ten cały wolny czas. - zastanawiała się Mika.
- Pewnie imprezować, jak to oni potrafią. - westchnęła Lori. - Miejmy nadzieję, że nie będzie tak, że my przyjeżdżamy, a tu się okazuje, że wybrali ciepłe kraje, bo w Londynie za często pada.
- Wypluj te słowa i nawet tak nie mów! - skarciła ją z udawaną powagą przyjaciółka. - Jeszcze by tego brakowało. Wtedy na pewno byśmy było skazane na łaskę i nie łaskę twojej siostry.
- Oj Mika, przemawia przez nas pesymizm, a tak być nie może. Nie może!
- No! Jimmy protested! - krzyknęła Emila i uderzyła ręką w biurko, na co obie wybuchnęły niepohamowanym  śmiechem.
- Dlaczego tak krzyczycie?! Ludzie próbują tu spać! - wbiegła do pokoju Łucja.
- Puka się. - odpowiedziała ostrym tonem Laura.
- Zapukałabym gdybyście tak nie krzyczały. Wy nie macie szacunku do mnie, to ja go nie mam do was.
- A kto ci takich bzdur naopowiadał, dziecino. - droczyła się z nią młodsza siostra. - My nie mamy szacunku do ciebie?
- Tak się zachowujecie. Ja próbuję zasnąć, ale nie mogę, bo oczywiście z pokoju obok dobiegają jakieś wrzaski. Nie wiem dlaczego, bo wy też powinnyście iść już spać, a nie szaleć do późna w nocy.
- Ale nie ma jeszcze ciszy nocnej. - wtrąciła Emila.
- Ale jutro musimy wcześnie wstać, więc radziłabym ci iść już do domu i położyć się.
- Mika śpi dziś u nas i może ci się to nie spodoba, ale będziemy siedzieć tak długo jak nam się będzie chciało.
- I pewnie będziecie marzyć o spotkaniu tych pedałków. Żebyście się nie zdziwiły... Ale czekaj, już to widzę jak idziecie po ulicy, a oni podchodzą do was, tak po prostu, tak im się spodobałyście, a co, jak marzyć to marzyć... I wybuchają jakieś romanse, wszystko dobrze się układa, wyznajecie sobie miłość, oni obdarzają was drogimi prezentami, zabierają do drogich restauracji i będziecie razem już na zawsze... Cóż za przepiękna perspektywa na życie. - westchnęła Łucja. - Szkoda tylko, że taka niemożliwa do spełnienia. - ucięła swój monolog z miną, której używała zawsze, gdy mówiła jakąś zgryźliwą uwagę w czyimś kierunku.
Dziewczyny przez chwilę milczały, nie dlatego, że myślały nad tym co powiedziała im Łucja, bynajmniej. Patrzyły się na nią z lekką złością, ale zarazem z ironią. Całą jej wypowiedź wysłuchały z uniesioną brwią i uśmiechem, który pojawiał się zawsze kiedy Łucja "przemawiała". Złość również pojawiała się dość często, zawsze kiedy mówiła ona o One Direction, ponieważ ciągle mówiła o nich coś niepohlebnego. Najczęściej padało sformułowanie "pedałki", choć pojawiały się również inne. Dziewczyny już się do tego przyzwyczaiły, choć nieraz próbowały nauczyć jej akceptacji, jednak po niej te próby spływały jak po kaczce, więc dały sobie spokój.
- Może najlepiej będzie, jak już pójdziesz spać. - powiedziała spokojnym tonem Laura, choć naprawdę chciała wybuchnąć.
- Zastanówcie się nad tym co wam powiedziałam. Nigdy ich nie spotkacie i nie poznacie, a już na pewno nie tak dobrze, żeby z nimi być.
- Skończ już i idź spać! - tym razem już nie udało się spokojnie. Laura miała tego dosyć, dlatego krzyknęła.
- Uświadom to sobie...
- Mamo! Zabierz ją stąd! - krzyknęła w głąb domu.
Pani Marta pojawiła się natychmiast i stanęła w drzwiach obok Łucji.
- Co się stało? - choć tak naprawdę przeczuwała, o co może chodzić.
- One myślą, że spotkają w Londynie tych pedałków. - odpowiedziała szybko Łucja.
- Nie mów tak o nich. - wycedziła przez zęby brunetka. - Zabierz ją stąd, bo mnie denerwuje. - te słowa skierowała do mamy lekko płaczliwym tonem.
- Łucja, daj im pomarzyć. - westchnęła pani Marta i pociągnęła starszą córkę za sobą na dół do kuchni.
- Dzięki mamo. Fajnie jest mieć w tobie wsparcie. - rzuciła Laura z lekką urazą.
Mika przez ten cały czas się nie odzywała, obserwowała całe zajście z boku. Ona nie miała takich problemów, ponieważ była jedynaczką. Czasami tego żałowała, ale po każdych odwiedzianach u którejś z koleżanek, dziękowała Bogu, że nie musi się z nikim kłócić o pilota. Teraz również w duchu cieszyła się, że nie ma rodzeństwa.
Podeszła po cichu do drzwi, zamknęła je,  a potem się oparła i spojrzała na przyjaciółkę.
- Pomyśli co będzie w Londynie... - szepnęła.
- Jakoś nie chcę o tym myśleć. Zresztą, skończmy ten temat na dziś i chodźmy spać, bo jutro trzeba wcześnie wstać.
Laura wyłączyła komputer, ominęła przyjaciółkę i poszła do łazienki. Mika była już wykąpana, więc położyła się do łóżka i szybko usnęła.

*            *            *

Lotnisko, 7:02

   Do wylotu zostało jeszcze pół godziny. Wszyscy byli już na miejscu. Dziewczyny były jeszcze trochę zaspane, ale to nie przeszkadzało im w ekscytowaniu się z powodu wylotu. Na ich twarzach gościły szerokie uśmiechy, Łucja była w swoim codziennym nastroju, natomiast rodzice nie byli tacy szczęśliwi. Pani Marta i pani Alicja przeżywały to najbardziej. Zapłakane oczy, łzy na policzkach oraz chusteczki w rękach - tak właśnie wyglądały kiedy żegnały się z córkami, tylko na chwilę pojawiały się uśmiechy. Wiedziały, że córki są szczęśliwe, więc nie chciały psuć chwili przez wylotem swoim płaczem. Filip również był na lotnisku. Pożegnał się z dziewczynami, bardziej czule z Łucją i gdzieś zniknął.
- Dobrze się tam zachowujcie, nie szalejcie za bardzo i nie wydajcie wszystkich pieniędzy. - upomniał dziewczyny tata Emilii i przytulił wszystkie po kolei.
- Daj spokój, niech się nacieszą młodością. W końcu nie co rok wyjeżdża się do Londynu. Bawcie się dobrze dziewczyny i nie ograniczajcie się, od tego są wakacje. - powiedział pan Janusz i je uściskał.
W tym samym momencie głos z głośników poinformował o odprawie dla lotu do Londynu. Wszyscy pożegnali się jeszcze raz i cała trójka ruszyła do odprawy.
W samolocie były chwilę przed wylotem, zajęły miejsca i od razu zapięły pasy. Wystartowali o czasie. Pierwsze dwie godziny lotu przespały, a następne przesiedziały ze słuchawkami w uszach nucąc pod nosem wszystkie piosenki 1D. Łucja patrzyła na nie co chwilę z lekką irytacją, jednak nic nie powiedziała. W końcu przestała zwracać na nie uwagę i zagłębiła się w lekturze.
Tak właśnie spędziły ostatnie chwile przed lądowaniem, podczas którego emocje wzięły górę. Przyjaciółki ściskały się za ręce i powstrzymywały przed atakiem pisku i wrzasku. Lądowanie przebiegło dobrze, a kiedy tylko drzwi się otworzyły obie wybiegły i tym razem już się nie powstrzymywały - zaczęły skakać i piszczeć z radości. Łucja zaraz do nich podeszła i zaczęła je uciszać, choć sama w duchu też była podekscytowana. Gdy dziewczyny już trochę ochłonęły, zabrały bagaże i ruszyły do wyjścia. Punktualnie w południe wyszły z lotniska i wsiadły do taksówki. Łucja podała kierowcy adres i ruszyli w kierunki centrum. Jak się okazało ich dom jest po drugim końcu miasta, więc podczas podróży mogły zobaczyć wiele zabytków. Przylgnęły do szyb i podziwiały Londyn. Nie mogły uwierzyć w to, że to się dzieje naprawdę. Sam przejazd przez miasto był dla nich dużym wydarzeniem, a myśl o tym, że niedługo będą chodzić tymi ulicami była dla nich na razie odległa. Łucja siedziała z przodu, obok kierowcy i z uśmiechem na twarzy planowała jakie sklepy odwiedzi najpierw. W takim nastroju minęła im droga do domu wujka Michała. Gdy tylko minęły pierwsze domy na ulicy, na której miały mieszkać, wiedziały, że to nie będzie zwykły dom.
Gdy tylko taksówka zaparkowała przed wejściem, we trzy od razu wyskoczyły z samochodu i nie mogły uwierzyć własnym oczom. Dom był przepiękny, a ogród wokół zapierał dech w piersiach. Laura i Emila zostawiły Łucję z walizkami, a same pobiegły na tył domu. Tam ich oczom ukazał się wielki basen. Laura porwana emocjami podskoczyła ze szczęścia i zaczęła biec w kierunku basenu. Już chciała wskoczyć, lecz blondynka powstrzymała ją okrzykiem:
- Przecież ty nie umiesz pływać, wariatko! - Mika zanosiła się śmiechem.
Laura podbiegła do przyjaciółki łapiąc ją za rękę i pociągnęła w kierunki frontowych drzwi ich tymczasowego domu.
Łucja krzątała się w kuchni, a ona od razu pobiegły na górę. Całe popołudnie spędziły na rozpakowywaniu. Gdy skończyły był już wieczór. Nigdy nie myślały, że rozpakowywanie może być tak męczące, dlatego postanowiły wcześniej pójść spać, ponieważ przez nimi pierwszy, oficjalny dzień w Londynie...

_________________________________________________________________________________

Po pierwsze: Dziękujemy za komentarze, za miłe słowa, za dodawanie się do obserwujących ;*
Po drugie: Przepraszamy za opóźnienie, ponieważ mamy mały problem z przełożeniem naszej fantazji na papier. Ale w długi weekend postaramy się nadrobić dwoma rozdziałami. :)

Liczymy na taką samą ilość komentarzy co w poprzednim rozdziale... choć nie obraziłybyśmy się gdyby było ich więcej ;)


środa, 23 maja 2012

Rozdział IV

29 czerwiec - koniec roku szkolnego 
   
  Nareszcie nadszedł ten piękny dzień - zakończenie roku szkolnego. Świadectwa zostały już rozdane, ale nikt jeszcze nie poszedł do domu. Wszyscy stali w kilku grupkach i rozmawiali, zdawali sobie sprawę, że większości z tam obecnych nie zobaczą przez najbliższe kilka lat, a może nawet już nigdy. Najczęstszym tematem rozmów było wymarzone liceum lub wakacyjne plany. Dziewczyny tworzyły grupę, która rozmawiała na ten drugi temat, ponieważ o miejsca w swoich upragnionych liceach nie musiały się martwić. Dobre wyniki z egzaminów oraz oceny na świadectwie sprawiły, że przyjaciółki nie musiały się obawiać o dostanie do dobrej szkoły. Dlatego właśnie rozmawiały z koleżankami o wakacjach. Większość z nich wybrało obozy, kilka wybierało się gdzieś z rodzicami, tylko Mika i Lori nie miały sprecyzowanych planów.
- A gdzie wy się wybieracie? - dopytywała Zuza.
- My... Jeszcze dokładnie nie wiemy. - powiedziały razem przyjaciółki.
- Chciałyśmy ruszyć na podbój Londynu, jednak rodzice nie są przekonani co do tego pomysłu. - dodała Laura.
- Dlaczego?
- Uważają, że jesteśmy za mało odpowiedzialne. - wytłumaczyła Emila.
- Nie wierzą w was... - wtrąciła inna koleżanka.
- Więc jeśli nie Londyn to co? - znowu dopytywała Zuza.
- Tego jeszcze nie wiemy, bo nadal wierzymy, że jednak zmienią zdanie...
- Warto mieć marzenia i uśmiechem... - zaczęła nucić Mika, przez co Laura spiorunowała ją wzrokiem.
- Pojedziemy do Londynu! Zobaczysz, musimy. - mówiła do blondynki, choć to bardziej siebie chciała przekonać tymi słowami.
W tym momencie telefon brunetki "przemówił" - Vas happenin' - na co obie od razu zareagowały śmiechem. Laura ze zdziwioną miną odczytała sms'a i zwróciła się do Emili:
- Mika, to dziwne, ale moja mama właśnie napisała, że czekają na nas u mnie w domu.
- Na nas? Czyli na mnie i na ciebie? Moi i twoi rodzice?
- Tak, tak napisała mama.
- Może chcą wam powiedzieć, że lecicie do Londynu - zaśmiała się Zuza.
- Wątpię... - odparła sceptycznie Laura i poszła za Emilą, która szła już w stronę przystanku autobusowego.

*              *               *

   W drodze do monu obie zastanawiały się o co może chodzić, siedziały zadumane aż w końcu Emilię "olśniło":
- Ty... Ja chyba wiem co jest grane. - zaczęła z przerażeniem na twarzy.
Laura spojrzała na nią zdezorientowanym wzrokiem.
- Ja ci tego nie mówiłam, bo myślałam, że to mało ważne, ale ostatnio jak szukałam czegoś na biurku mojego taty znalazłam broszurę reklamującą obóz przetrwania w górach. Las, dzika przyroda, ROBAKI i ty - sam na sam z tym wszystkim - Emila aż wzdrygnęła na samą myśl o tym.
- To faktycznie podejrzane. Gdyby mój tata miał coś takiego na biórku to bym się nie zdziwiła, ale twój?
- No właśnie... - westchnęła Emila, a potem dodała z przerażeniem - ale ja nie chcę jechać do lasu. Przecież ja sobie tam nie poradzę, no gdzie, ja?! Ty to dasz jakoś radę, ale ja tam zginę!
- Nie lamentuj! Może być fajnie. - odpowiedziała z uśmiechem brunetka.
Z chwilą kiedy wypowiedziała te słowa, twarz Emili z przerażonej zmieniła się w wściekłą.
- O, nasz przystanek! Wysiadamy! - Laura chcąc uniknąć gniewu przyjaciółki wybiegła z autobusu.
Chwilę potem stały już pod domem Laury.
- Jak gdyby nigdy, nic Mika.
- Jak gdyby nigdy, nic... - powtórzyła po niej blondynka. 
Wzięły głęboki oddech i przekroczyły próg domu Laury. Weszły do salonu niepewnym krokiem, gdzie czekali na nie rodzice.
- Nareszcie jesteście! - z uśmiechem przywitała je pani Marta - mama Laury.
- Podobno nie macie planów na wakacje - wtrącił pan Krzysztof - tata Emili - więc mamy dla was niespodziankę... - nie dane było mu dokończyć, gdyż Mika nie wytrzymała napięcia i wybuchła:
- Tato ja nie chcę tam jechać! Już wolę całe wakacje spędzić w Warszawie.
Dość zaskoczeni rodzice popatrzyli zdziwionym wzrokiem na córki.
- Ale myśleliśmy, że zawsze chciałyście polecieć do Londynu. - zauważył pan Janusz - tata Laury.
- To było wasze marzenie. - dodała pani Alicja - mama Emili.
Laura pierwsza oprzytomniała po tych słowach i jeszcze bardziej zszokowana krzyknęła:
- Co?! Londyn? Jaki Londyn?!
- To w lesie są londyny? - palnęła głupio Emila.
- Czy ty się dobrze córciu czujesz? - zaśmiała się pani Alicja.
- Mika, co ty wygadujesz?! Chodzi o Londyn, Londyn, Milkshake City, Nando's, London Eye, One Direction i te sprawy - Laura spojrzała na rodziców "wielkimi oczyma" - One Direction!!! - krzyknęła.
- A te jak zwykle o jednym. - przewróciła oczami pania Marta.
- O matko, ale wy serio? Chcecie nas wysłać do Londynu? - dopytywała Laura.
- Tak, i to na CAAŁŁEE wakacje. - podkreślił pan Janusz.
- Wiecie dziewczynki, wasze dobre wyniki oraz oceny trzeba czymś nagrodzić. - odezwała się mama Miki.
Przyjaciółki nie posiadały się ze szczęścia, ich największe marzenia miały ujrzeć światło dzienne, wejść w realia. Być może, to w te wakacje mogły mieć szansę poznania ich ulubionego zespołu, poznania jakiejś części ich życia.
- O rany, Mikuś, będziemy w Londynie! I to razem, we dwie, jak w naszych...
- Twoich, Laura, twoich. - przerwała jej blondynka ze śmiechem.
- Okej, niech ci będzie, moich snach, ale ważne, że we dwie... - Laura przytuliła przyjaciółkę.
- Tu macie bilety. Lecicie za pięć dni. - pan Janusz wstał z kanapy i szedł w stronę tulących się dziewczyn. Lecz, gdy tylko Laura usłyszała słowo "bilety", zaraz odskoczyła od przyjaciółki, podbiegła do taty i wyrwała mu je. Dziewczyny z niepohamowaną euforią zaczęły skakać i przekrzykiwać się - jedna przez drugą.
- A co będzie jak powiemy im o mieszkaniu? - zapytała retorycznie pani Alicja.
- M-m-mieszkanie? - zapytała z niedowierzaniem Mika.
- Oj Alu, nie wprowadzaj je w błąd - zaśmiała się pani Marta - przecież to nie jest mieszkanie, tylko taka jakby mniejsza willa.
Dziewczyny nie wiedziały, czy mają się śmiać, czy może płakać. Lecz zdecydowały się na tę drugą opcję, z tym, że były to łzy szczęścia. Gdy tylko troszkę emocje opadły, Laura zapytała:
- Ale jaka willa?
- Willa wujka Michała. On się wyprowadził do L.A. a dom w Londynie stoi pusty, więc... - pan Janusz z kieszeni spodni wyjął pęczek kluczy. Laura nie wiele myśląc w tym momencie, wręcz rzuciła w blondynkę biletami i złapała klucze.
- Ha! Ja mam klucze do naszej willi!
- Ale Kochanie, kluczy są dwa zestawy. - zaznaczyła pani Marta.
- To kto ma drugie?
- O nie... - wyszeptała Emila patrząc z przerażeniem na bilety, które trzymała w rękach. - Chyba wiem, kto ma drugie klucze...
- Kto? - zapytała szeptem, brunetka.
- Trzy bilety...
- Trzy bilety mają klucze? - zapytała skołowana Laura.
- Nie, trzy bilety do Londynu.
- A co, wy myślałyście, że puścimy dwie szesnastoletnie, nieodpowiedzialne dziewczyny na całe wakacje do Londynu, same? - zdziwił się pan Krzysztof.
- Yyyy... myy... - zaczęły - Ale to kto z nami... O nie... - ich wypowiedź przerwał hałas dobiegający z holu.
- Heeejjj!  - usłyszały głos Łucji - siostry Laury.
Gdy się odwróciły, tuż za nimi stała wysoka brunetka w okularach przeciwsłonecznych, a obok niej stało pięć walizek.
Laura gwałtownie odwróciła się do rodziców.
- Ale tato, Łucja? Serio to musi być Łucja?
- Kochanie, ona jest twoją siostrą, odpowiedzialną siostrą i z wami pojedzie.
- Co?! - krzyknęły razem przyjaciółki.
- Ale mamo... - lamentowała Laura. Mika starała się nie odzywać, gdyż w sprawie Łucji nie miała co dyskutować, wtedy jej zdanie się nie liczyło.
- Oj, Laura... - w końcu wtrąciła się do tej pory milcząca blondynka - ważne, że to Londyn.
- Emilka ma rację, a Łucja i tak z wami pojedzie, to już ustalone. - oznajmiła stanowczo pani Alicja.
- Zobaczycie, będzie fajnie - powiedziała Łucja podchodząc do dziewczyn - Będziemy się świetnie bawić. - dodała, a na jej twarzy pojawił się "doklejony" uśmiech.
Dziewczynom pomysł o zabraniu Łucji się nie podobał, ponieważ ją znały i wiedziały, że te wakacje spędzą pod rządami zawsze perfekcyjnej, starszej siostry. Lecz z drugiej strony to miały być całe wakacje w Londynie. Tyle do zwiedzenia, zobaczenia, poznania... Właśnie, poznania, mogły ich spotkać, zaprzyjaźnić się z nimi, albo coś więcej...

________________________________________________________________________________

Czwarty rozdział jest, przepraszamy, że tak późno, ale wypadło nam parę spraw i blog zszedł na dalszy plan. A i prosimy po przeczytaniu o dodawanie komentarzy.
Następny rozdział niedługo, jak będzie minimum 5 komentarzy ;)
P.S. Jeżeli chcecie być informowane o następnych rozdziałach śledźcie nas na TT  
https://twitter.com/#!/Mika_Lori ;)

środa, 9 maja 2012

Rozdział III


- Kochani! Budzimy się! Za chwilę będziemy już w Wenecji, tam spędzimy pięć godzin, potem ruszamy do Florencji, tutaj zaczynamy od obiadu i będziemy aż do 18. Następnie jedziemy do pensjonatu, a Rzym zostawiamy na jutro. Co wy na to? Jakieś pytania? –przypomniał plan wycieczki główny organizator- nauczyciel geografii- pan Tomasz.
- Co będzie na obiad? – to pytanie padło z tyłu autokaru, a autorem był nie kto inny jak Szymon.
- Jak to co? Włoska specjalność- pizza!
- A o której będzie ten obiad?- tym razem pytanie padło z ust Emilii.
- Około 14.30.
- Uuu… To trochę późno.- powiedziała już ciszej- A ja jestem już trochę głodna i mam ochotę na pizzę.
- Ty jesteś jak Niall! Tylko byś jadła! Forever hungry… -krzyczała Laura- Jak tak można jeść i nie tyć?
W odpowiedzi Mika wzruszyła tylko ramionami, po chwili zanurkowała pod siedzenie w poszukiwaniu czegoś dobrego w plecaku, na co Laura tylko głośno westchnęła , założyła słuchawki na uszy i nucąc ‘Stole my heart’ podziwiała krajobraz Italii.

*             *             *
Pierwszy dzień wycieczki zrobił na wszystkich duże wrażenie, ale najlepsze było jeszcze przed nimi. Na razie jednak wszyscy odpoczywali. Po kolacji wyszli na taras z widokiem na morze, natomiast dziewczyny miały w planach bardziej aktywne spędzenie wieczoru niż leżenie na leżakach. Mika nie mogła się powstrzymać przed robieniem zdjęć, a plaża, morze i zachód słońca, to wszystko czego  fotograf może chcieć. Kiedy więc Emila poszła po aparat, Lori czekała na nią przy zejściu na plażę. Zauważył ją Szymon i wykorzystując sytuację, że jest sama, podszedł do niej.
- Hej. Masz jakieś plany, bo tak sobie pomyślałem, że może nadrobilibyśmy ten spacer, który niestety się nie odbył?
- Właściwie to miałam iść z Miką.
- Proszę. Emilia się nie obrazi, a ja owszem, jeśli znowu mnie zbędziesz.
Laura już chciała się wykręcić, jednak chłopak ją ubiegł:
- Nie ma żadnego ‘ale’ i nie chcę słyszeć żadnych sprzeciwów. Chodź, zobaczysz będzie fajnie.
- No dobrze.
I poszli na spacer. W czasie kiedy oni chodzili po brzegu Emilia zeszła na plażę sama, na początku szukała Laury, jednak potem skupiła się już tylko na zdjęciach. Szła w kierunku skał, tych samych, na których siedzieli Laura i Szymon. Ona jednak nie wiedziała kto to, zrobiła zdjęcie i dopiero kiedy podeszła bliżej rozpoznała osoby. W pewnym momencie Szymon nieśmiało zbliżył twarz do Laury, chcąc ją pocałować, jednak ona się uchyliła od tego pocałunku. Mika już tego nie widziała, gdyż zawróciła do hotelu, aby im nie przeszkadzać.
Kiedy Laura wróciła Emilia już czekała siedząc na łóżku i oglądając zdjęcia.
- Co robisz? – powitała ją przyjaciółka.
- Gdzie byłaś? – zignorowała jej pytanie.
- Na spacerze.
- Z kim?
- Nieważne. Co to jakieś przesłuchanie?
- Niee…- przeciągnęła blondynka, lecz po chwili dodała - O! To zdjęcie podoba mi się najbardziej. Para siedząca na skałach, zachód słońca, oni patrzą sobie w oczy… Czyż to nie romantyczne?
- Co?! Co ty wygadujesz?
- Zobacz jakie piękne. – z szerokim uśmiechem pokazała jej zdjęcie.
- Usuń to.- mówiła szeptem trochę zmieszana brunetka.
- Możesz mi to najpierw wyjaśnić?
- Usuń to w tej chwili!- tym razem podniosła głos i rzuciła się w stronę przyjaciółki próbując zabrać jej aparat.
-Nie! Wywołam je, oprawię i powieszę na ścianie.
- Nie zrobisz tego!
- Zobaczymy… Dlaczego nie mówiłaś, że coś cię łączy z Szymonem?
- Bo nic mnie z nim nie łączy!
- Ale się całowaliście.
- To on chciał mnie pocałować, ale ja nie chciałam.
- Dlaczego?
- Powiem poetycko: ponieważ moje serce należy do innego.
- Taa… Szkoda, że on nic o tym nie wie.- po tej wypowiedzi Mika została 'napadnięta' poduszką przez przyjaciółkę- Ała!
- Ty wcale nie jesteś lepsza.
- Oj tam, oj tam. Ale wracając do Szymona, to uważaj na niego, wiesz jaki on jest. Typowy playboy.
- Dobrze. Nie mówmy już o nim. – brunetka zakończyła rozmowę i wyszła na balkon. Emilia podążyła za nią, chcąc poznać więcej szczegółów z tego spaceru, jednak kiedy tylko otworzyła usta, Laura od razu ją uciszyła. Zauważyła Szymona, który na tarasie rozmawiał z kolegą- Mikołajem- a że miały pokój na drugim piętrze wszystko było dobrze słychać.
- Laura jest fajna, ale chyba dam sobie z nią spokój.
- Szybko się poddajesz. To do ciebie niepodobne.
- Wiem, ale widzę, że ona naprawdę nie jest zainteresowana. A poza tym boję się, że jak będę naciskał to mogę dostać.
- Boisz się dziewczyny? Młodszej, słabszej, która nie mogłaby skrzywdzić muchy?
- Oj, zdziwiłbyś się.- wyrwało się Laurze, czym zdradziła swoją obecność.
Chłopcy od razu spojrzeli w ich kierunku. Emilia chcąc ratować sytuację wepchnęła Laurę do pokoju, chłopaków zaś zapewniła, że one wyszły tylko na chwilkę i nic nie słyszały, po czym sama wróciła do pokoju.
- Dupek.
- Przecież mówiłaś, że ci na nim nie zależy.
- No bo nie zależy, ale tak jakoś…
- Przykro ci się zrobiło jak to usłyszałaś.
- Tak jakby… Zresztą nieważne, idę wziąć prysznic.
- To ja pójdę do Zuzy obejrzeć jej zdjęcia.
Emilia wyszła na korytarz i ruszyła do pokoju koleżanki. Kiedy wracała z naprzeciwka szedł Szymon. Myślała, że ominie ją nie zwracając uwagi, lecz on uśmiechnął się, złapał ją za rękę i pociągnął za sobą. Szli przez pusty korytarz, aż w końcu chłopak otworzył jakieś drzwi, za którymi kryła się klatka schodowa. Zamknął je za sobą i podchodząc bliżej popchnął ją na ścianę.
- Co ty wyprawiasz?! – krzyknęła Emilia.
Jednak on nie odpowiedział, tylko uśmiechał się tajemniczo i przysuwał się coraz bliżej. Oparł dłonie o ścianę nad jej ramionami i chciał ją pocałować. Ich czoła się stykały, jego oczy wędrowały po jej ciele, nieco rozchylone usta zagryzał co chwilę, a dłonie zsuwały się coraz niżej. Blondynka dość zaskoczona sytuacją, nie wiedziała co robić, przerażonym wzrokiem wpatrywała się w jego twarz, przyległa do ściany, a nogi jej drżały. Kiedy przyciągnął ją jeszcze bliżej i był już blisko jej ust, jakby się ocknęła. Odepchnęła go z całej siły i użyła ciosu, którego kiedyś nauczyła ją Laura- kopnęła go w brzuch. Kiedy tamten pochylił się do przodu zadała kolejny cios, tym razem w twarz, po czym szybko wybiegła na korytarz. Wpadła do pokoju, zatrzasnęła za sobą drzwi i osunęła się na podłogę. Jej współlokatorka była jeszcze w łazience, ale kiedy usłyszała trzask wyszła i widząc przyjaciółkę na podłodze przestraszyła się. Emilia siedziała, obejmowała kolana, głośno oddychając ze łzami w oczach.
- Co się stało?
- Co za cholerny dupek…
- Widzę, że ktoś cie strasznie wkurzył skoro przeklinasz. Ale kto?
Emilia z  trudem opowiedziała Laurze całą historię. Brunetka była zszokowana tym co usłyszała, ale po chwili szok minął i już chciała iść wygarnąć ‘cholernemu dupkowi’  wszystko co o nim myśli, ale Emilia zatrzymała ją, ponieważ wiedziała w jaki sposób będzie chciała załatwić tę sytuację.
      Następnego dnia pobudkę mieli dość wcześnie. Gdy wszyscy zebrali się po śniadaniu przy autobusie na zbiórkę, wzrok każdego uczestnika był skierowany na Szymona, który próbował nie zwracać na siebie uwagi, jednak podbite oko nie mogło zostać niezauważone.
- Szymon, co ci się chłopie stało? –zapytał pan Tomasz.
- Miałem drobny wypadek, przewróciłem się. – tłumaczył się chłopak, cały czas zerkając w stronę Emilii.
- I co, upadłeś na oko? –Laura przerwała mu szyderczym tonem. Po tej wypowiedzi cała wycieczka wybuchła śmiechem.
- Nie, upadłem na kant łóżka. – chciał wyjść z twarzą z tej sytuacji.
- Szkoda, że ci tego oka nie wydłubało…- odpowiedziała wrednie Lori.
Emilia szturchnęła ją lekko łokciem, aby ta opanowała się nieco, lecz klasie nic więcej nie było potrzebne, dopowiedzieli sobie całą historię i od razu zaczęli buczeć. Pan Tomasz trochę się śmiał z tej sytuacji, ale zaraz kazał im przerwać przedstawienie i wsiadać do autobusu.
- Nie mamy czasu. Rzym na nas czeka. - tymi słowami zakończył 'szopkę', która właśnie miała miejsce przed autobusem.

*             *             *

5 dni później

Wydarzenie z wycieczki popsuło relacje między Laurą i Szymonem, nie mówiąc o Emilii, która nie chciała go już więcej widzieć i nie przyjmowała jego przeprosin. Cała wycieczka minęła całej trójce w dziwnej atmosferze. Na szczęście wrócili już do Warszawy. Emilia od kilku dni nie opuszczała swojego pokoju. Chciała zapomnieć o tej wycieczce, choć to miała być podróż, którą chciała zapamiętać- ostatnia klasa, ostatnia wycieczka w takim składzie. Laura przychodziła do niej codziennie i codziennie próbowała zachęcić przyjaciółkę do wyjścia, jednak ona nie chciała. Nie chciała go gdzieś spotkać.
- Już niedługo koniec roku…- pocieszała ją Laura.
- Na szczęście. – wtrąciła blondynka.
- I nie będziesz musiała go już spotykać.
- Mam nadzieję, bo ilekroć go widzę od razu przypomina mi się ta sytuacja, jego mina…
- A mówiłaś rodzicom?
- Nie i nie zamierzam.
- Uważam, że powinnaś.
- Ale nic strasznego się nie stało, przecież to miał być tylko pocałunek. Chyba… Tylko, że wybrał nieodpowiedni sposób i nieodpowiednią osobę.
- Dobrze, jak uważasz… Skończmy ten temat. Porozmawiajmy lepiej o jakimś przyjemniejszym temacie, na przykład o naszych wakacjach…;D

_______________________________________________________________________________

Kolejny rozdział za nami!
Byłybyśmy wdzięczne, gdybyście po przeczytaniu naszego opowiadania komentowały je oraz wyrażały swoje opinie. Krytykę też przyjmujemy z otwartymi ramionami, więc nie krępujcie się, śmiało oceniajcie ;)
P.S. Jeżeli chcecie być informowane o następnych rozdziałach, obserwujcie nas na TT, oczywiście follow back gwarantowany ;)
Link do naszego twittera ;) ----> https://twitter.com/#!/Mika_Lori