środa, 6 czerwca 2012

Rozdział V

   Przygotowania do wyjazdu trwały pełną parą. Przyjaciółki nie myślały na razie o niczym innym, jak o tym co zabiorą na ten wakacyjny wyjazd. Chociaż każda z nich miała już spakowaną walizkę pełną samych ubrań, nadal czuły niedosyt. Dlatego prawie każdy dzień, aż do wylotu, spędzały na zakupach. Łączyły przyjemne z pożytecznym, przynajmniej tak im się wydawało, ponieważ obie uwielbiały zakupy,  a w Londynie musiały się jakoś prezentować - w końcu to jedna ze światowych stolic mody. Tą pożyteczną częścią był fakt, że całe dnie spędzały w centrach handlowych i nie musiały myśleć o tym, że będą cały czas pod czujnym okiem "pani Doskonałej" - chodzi tu oczywiście o Łucję. Nie zaprzątały sobie tym głowy, wolały skupić się na lepszych aspektach tego wyjazdu. Wiedziały już, że chłopcy spędzą całe wakacje w Londynie, co jeszcze bardziej podsycało ich radość, którą Łucja gasiła z każdą możliwą okazją.
Był właśnie wieczór przed ich wylotem. Wszystkie były już gotowe - spakowane walizki stały obok drzwi, a bilety leżały na szafce koło domofonu. Laura z Emilią siedziały właśnie w pokoju brunetki i przeglądały ostatnie wiadomości o 1D. Dowiedziały się m.in.: że niedawno wylądowali, wsiedli do samochodów i oficjalnie rozpoczęli wakacje.
- Ciekawe co będą robić przez ten cały wolny czas. - zastanawiała się Mika.
- Pewnie imprezować, jak to oni potrafią. - westchnęła Lori. - Miejmy nadzieję, że nie będzie tak, że my przyjeżdżamy, a tu się okazuje, że wybrali ciepłe kraje, bo w Londynie za często pada.
- Wypluj te słowa i nawet tak nie mów! - skarciła ją z udawaną powagą przyjaciółka. - Jeszcze by tego brakowało. Wtedy na pewno byśmy było skazane na łaskę i nie łaskę twojej siostry.
- Oj Mika, przemawia przez nas pesymizm, a tak być nie może. Nie może!
- No! Jimmy protested! - krzyknęła Emila i uderzyła ręką w biurko, na co obie wybuchnęły niepohamowanym  śmiechem.
- Dlaczego tak krzyczycie?! Ludzie próbują tu spać! - wbiegła do pokoju Łucja.
- Puka się. - odpowiedziała ostrym tonem Laura.
- Zapukałabym gdybyście tak nie krzyczały. Wy nie macie szacunku do mnie, to ja go nie mam do was.
- A kto ci takich bzdur naopowiadał, dziecino. - droczyła się z nią młodsza siostra. - My nie mamy szacunku do ciebie?
- Tak się zachowujecie. Ja próbuję zasnąć, ale nie mogę, bo oczywiście z pokoju obok dobiegają jakieś wrzaski. Nie wiem dlaczego, bo wy też powinnyście iść już spać, a nie szaleć do późna w nocy.
- Ale nie ma jeszcze ciszy nocnej. - wtrąciła Emila.
- Ale jutro musimy wcześnie wstać, więc radziłabym ci iść już do domu i położyć się.
- Mika śpi dziś u nas i może ci się to nie spodoba, ale będziemy siedzieć tak długo jak nam się będzie chciało.
- I pewnie będziecie marzyć o spotkaniu tych pedałków. Żebyście się nie zdziwiły... Ale czekaj, już to widzę jak idziecie po ulicy, a oni podchodzą do was, tak po prostu, tak im się spodobałyście, a co, jak marzyć to marzyć... I wybuchają jakieś romanse, wszystko dobrze się układa, wyznajecie sobie miłość, oni obdarzają was drogimi prezentami, zabierają do drogich restauracji i będziecie razem już na zawsze... Cóż za przepiękna perspektywa na życie. - westchnęła Łucja. - Szkoda tylko, że taka niemożliwa do spełnienia. - ucięła swój monolog z miną, której używała zawsze, gdy mówiła jakąś zgryźliwą uwagę w czyimś kierunku.
Dziewczyny przez chwilę milczały, nie dlatego, że myślały nad tym co powiedziała im Łucja, bynajmniej. Patrzyły się na nią z lekką złością, ale zarazem z ironią. Całą jej wypowiedź wysłuchały z uniesioną brwią i uśmiechem, który pojawiał się zawsze kiedy Łucja "przemawiała". Złość również pojawiała się dość często, zawsze kiedy mówiła ona o One Direction, ponieważ ciągle mówiła o nich coś niepohlebnego. Najczęściej padało sformułowanie "pedałki", choć pojawiały się również inne. Dziewczyny już się do tego przyzwyczaiły, choć nieraz próbowały nauczyć jej akceptacji, jednak po niej te próby spływały jak po kaczce, więc dały sobie spokój.
- Może najlepiej będzie, jak już pójdziesz spać. - powiedziała spokojnym tonem Laura, choć naprawdę chciała wybuchnąć.
- Zastanówcie się nad tym co wam powiedziałam. Nigdy ich nie spotkacie i nie poznacie, a już na pewno nie tak dobrze, żeby z nimi być.
- Skończ już i idź spać! - tym razem już nie udało się spokojnie. Laura miała tego dosyć, dlatego krzyknęła.
- Uświadom to sobie...
- Mamo! Zabierz ją stąd! - krzyknęła w głąb domu.
Pani Marta pojawiła się natychmiast i stanęła w drzwiach obok Łucji.
- Co się stało? - choć tak naprawdę przeczuwała, o co może chodzić.
- One myślą, że spotkają w Londynie tych pedałków. - odpowiedziała szybko Łucja.
- Nie mów tak o nich. - wycedziła przez zęby brunetka. - Zabierz ją stąd, bo mnie denerwuje. - te słowa skierowała do mamy lekko płaczliwym tonem.
- Łucja, daj im pomarzyć. - westchnęła pani Marta i pociągnęła starszą córkę za sobą na dół do kuchni.
- Dzięki mamo. Fajnie jest mieć w tobie wsparcie. - rzuciła Laura z lekką urazą.
Mika przez ten cały czas się nie odzywała, obserwowała całe zajście z boku. Ona nie miała takich problemów, ponieważ była jedynaczką. Czasami tego żałowała, ale po każdych odwiedzianach u którejś z koleżanek, dziękowała Bogu, że nie musi się z nikim kłócić o pilota. Teraz również w duchu cieszyła się, że nie ma rodzeństwa.
Podeszła po cichu do drzwi, zamknęła je,  a potem się oparła i spojrzała na przyjaciółkę.
- Pomyśli co będzie w Londynie... - szepnęła.
- Jakoś nie chcę o tym myśleć. Zresztą, skończmy ten temat na dziś i chodźmy spać, bo jutro trzeba wcześnie wstać.
Laura wyłączyła komputer, ominęła przyjaciółkę i poszła do łazienki. Mika była już wykąpana, więc położyła się do łóżka i szybko usnęła.

*            *            *

Lotnisko, 7:02

   Do wylotu zostało jeszcze pół godziny. Wszyscy byli już na miejscu. Dziewczyny były jeszcze trochę zaspane, ale to nie przeszkadzało im w ekscytowaniu się z powodu wylotu. Na ich twarzach gościły szerokie uśmiechy, Łucja była w swoim codziennym nastroju, natomiast rodzice nie byli tacy szczęśliwi. Pani Marta i pani Alicja przeżywały to najbardziej. Zapłakane oczy, łzy na policzkach oraz chusteczki w rękach - tak właśnie wyglądały kiedy żegnały się z córkami, tylko na chwilę pojawiały się uśmiechy. Wiedziały, że córki są szczęśliwe, więc nie chciały psuć chwili przez wylotem swoim płaczem. Filip również był na lotnisku. Pożegnał się z dziewczynami, bardziej czule z Łucją i gdzieś zniknął.
- Dobrze się tam zachowujcie, nie szalejcie za bardzo i nie wydajcie wszystkich pieniędzy. - upomniał dziewczyny tata Emilii i przytulił wszystkie po kolei.
- Daj spokój, niech się nacieszą młodością. W końcu nie co rok wyjeżdża się do Londynu. Bawcie się dobrze dziewczyny i nie ograniczajcie się, od tego są wakacje. - powiedział pan Janusz i je uściskał.
W tym samym momencie głos z głośników poinformował o odprawie dla lotu do Londynu. Wszyscy pożegnali się jeszcze raz i cała trójka ruszyła do odprawy.
W samolocie były chwilę przed wylotem, zajęły miejsca i od razu zapięły pasy. Wystartowali o czasie. Pierwsze dwie godziny lotu przespały, a następne przesiedziały ze słuchawkami w uszach nucąc pod nosem wszystkie piosenki 1D. Łucja patrzyła na nie co chwilę z lekką irytacją, jednak nic nie powiedziała. W końcu przestała zwracać na nie uwagę i zagłębiła się w lekturze.
Tak właśnie spędziły ostatnie chwile przed lądowaniem, podczas którego emocje wzięły górę. Przyjaciółki ściskały się za ręce i powstrzymywały przed atakiem pisku i wrzasku. Lądowanie przebiegło dobrze, a kiedy tylko drzwi się otworzyły obie wybiegły i tym razem już się nie powstrzymywały - zaczęły skakać i piszczeć z radości. Łucja zaraz do nich podeszła i zaczęła je uciszać, choć sama w duchu też była podekscytowana. Gdy dziewczyny już trochę ochłonęły, zabrały bagaże i ruszyły do wyjścia. Punktualnie w południe wyszły z lotniska i wsiadły do taksówki. Łucja podała kierowcy adres i ruszyli w kierunki centrum. Jak się okazało ich dom jest po drugim końcu miasta, więc podczas podróży mogły zobaczyć wiele zabytków. Przylgnęły do szyb i podziwiały Londyn. Nie mogły uwierzyć w to, że to się dzieje naprawdę. Sam przejazd przez miasto był dla nich dużym wydarzeniem, a myśl o tym, że niedługo będą chodzić tymi ulicami była dla nich na razie odległa. Łucja siedziała z przodu, obok kierowcy i z uśmiechem na twarzy planowała jakie sklepy odwiedzi najpierw. W takim nastroju minęła im droga do domu wujka Michała. Gdy tylko minęły pierwsze domy na ulicy, na której miały mieszkać, wiedziały, że to nie będzie zwykły dom.
Gdy tylko taksówka zaparkowała przed wejściem, we trzy od razu wyskoczyły z samochodu i nie mogły uwierzyć własnym oczom. Dom był przepiękny, a ogród wokół zapierał dech w piersiach. Laura i Emila zostawiły Łucję z walizkami, a same pobiegły na tył domu. Tam ich oczom ukazał się wielki basen. Laura porwana emocjami podskoczyła ze szczęścia i zaczęła biec w kierunku basenu. Już chciała wskoczyć, lecz blondynka powstrzymała ją okrzykiem:
- Przecież ty nie umiesz pływać, wariatko! - Mika zanosiła się śmiechem.
Laura podbiegła do przyjaciółki łapiąc ją za rękę i pociągnęła w kierunki frontowych drzwi ich tymczasowego domu.
Łucja krzątała się w kuchni, a ona od razu pobiegły na górę. Całe popołudnie spędziły na rozpakowywaniu. Gdy skończyły był już wieczór. Nigdy nie myślały, że rozpakowywanie może być tak męczące, dlatego postanowiły wcześniej pójść spać, ponieważ przez nimi pierwszy, oficjalny dzień w Londynie...

_________________________________________________________________________________

Po pierwsze: Dziękujemy za komentarze, za miłe słowa, za dodawanie się do obserwujących ;*
Po drugie: Przepraszamy za opóźnienie, ponieważ mamy mały problem z przełożeniem naszej fantazji na papier. Ale w długi weekend postaramy się nadrobić dwoma rozdziałami. :)

Liczymy na taką samą ilość komentarzy co w poprzednim rozdziale... choć nie obraziłybyśmy się gdyby było ich więcej ;)


8 komentarzy:

  1. Świetny rozdział:D Jestem ciekawa jak się poznają z chłopakami :) Czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialny rozdział :D Bardzo mi się podoba i nie mogę się już doczekać następnego... :P Bardzo ciekawi mnie kiedy chłopcy poznają dziewczyny :> Mam nadzieje,że szybko się poznają i w miedzy czasie zapraszam do siebie... ;***

    OdpowiedzUsuń
  3. już nie mogę się doczekać następnego rozdziału ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Awww, coś czuję, że już niebawem poznają pewną piątkę... ;33 Kurdę, nie lubię tej Łucji -.- Ja jej dam "pedałki" ._.
    Czekam na szósteczkę ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tobie się to nie podoba w opowiadaniu, że Łucja mówi na nich "pedałki", a co dopiero słuchać tego na żywo i ciągle...
      But we are strong ;D

      Usuń
  5. Zapraszam na http://insidemyarms.blogspot.com/ z góry bardzo przepraszam za spam. I życzę powodzenia w dalszym pisaniu tego bloga ; )
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. o TAK, też jestem ciekawa jak poznają chłopaków i wg <3 Więc szybko pisz/piszcie kolejny rozdział.
    Łucja... jakie 'pedałki' :P:P:P

    Londyn <3

    OdpowiedzUsuń